Wyższa akcyza? Przedsiębiorcy protestują i przypominają anegdotę Grzegorza Brauna

Płaczący mężczyzna, piwo Źródło: Pixabay, collage
Płaczący mężczyzna, piwo Źródło: Pixabay, collage
REKLAMA

Czy PiS podniesie podatek na piwo? Przedsiębiorcy nie wierzą w zapewnienia ministerstwa finansów i przypominają… anegdotę Grzegorza Brauna.

W ub. tygodniu zrobiło się głośno o planowanej podwyżce akcyzy na piwo. Polscy browarnicy rozesłali do posłów Komisji Finansów Publicznych list, w którym prosili o niepodnoszenie podatku akcyzowego.

Pod listem podpisali się: Marek Kamiński, Prezes Zarządu Polskie Stowarzyszenie Browarów Rzemieślniczych, Bartłomiej Morzycki, Dyrektor Generalny Związek Pracodawców Przemysłu Piwowarskiego w Polsce – Browary Polskie oraz Andrzej Olkowski, Prezes Stowarzyszenie Regionalnych Browarów Polskich.

REKLAMA

Gdy sprawa wyszła na jaw, po dwóch dniach ministerstwo finansów oświadczyło, że nie planuje zrównania akcyzy na wódkę i piwo. Jednak nie zapewniło, że podatek na piwo nie zostanie podniesiony.

W piątek reporter Leszek Kostrzewski, ujawnił, że za akcją stoją politycy obozu rządzącego. Politycy PiS chcieli wysondować, czy zmiany w akcyzie byłyby „zaakceptowane przez opinię społeczną”.

– Polaków oburzyły ostatnio ekscesy z alkoholem turystów w Zakopanem, być może więc zyska aprobatę pomysł podniesienia akcyzy na alkohol – stwierdził informator z PiS.

Zwolennikiem ujednolicenia stawek akcyzy na wódkę i piwo ma być były minister rolnictwa i wpływowy poseł PiS Jan Krzysztof Ardanowski. – Należy zrównać politykę podatkową wobec wszystkich rodzajów napojów alkoholowych. Piwo nie powinno być w Polsce faworyzowane – mówił Ardanowski na Forum Ekonomicznym w Krynicy.

Co ciekawe, teraz w obronie polskich browarników stanęła największa polska organizacja przedsiębiorców – Pracodawcy RP. W materiale dla „Rzeczpospolitej” prezydent Pracodawców RP dr Andrzej Malinowski przypomniał historię, którą w Sejmie opowiadał Grzegorz Braun.

Whiskey Rebellion

„Nie wiem, czy państwo pamiętacie, jaka była pierwsza wojna, na którą poszło imperium amerykańskie. To była tzw. Whiskey Rebellion. Czasy naszej insurekcji kościuszkowskiej, dokładnie ten sam 1794 r. Alexander Hamilton, jeden z ojców amerykańskiej demokracji, zastawszy pustki w skarbie nowo utworzonej masońskiej republiki federalnej, postanowił załatać dziurę budżetową, rzecz jasna okładając podatkiem tych, których podatkiem najłatwiej obłożyć, tzn. prostych ludzi, którzy w Appalachach nie mieli lepszej rozrywki niż pędzenie własnego bimbru. Ruszyła armia z Waszyngtonu na tych górników w Appalachach, którzy się tam pobuntowali z powodu nałożenia akcyzy na coś, co do tej pory było jedyną przyjemnością, na jaką było ich stać po godzinach. Ta armia na szczęście nie dotarła do celu, wszyscy pochorowali się na dezynterię. Skończyło się to wesołym oberkiem. (…) Wojna piwna jeszcze mi się przypomina, wrocławska, to czasy Ludwika Węgierskiego” – mówił w Sejmie Grzegorz Braun.

Dr Malinowski w „Rzeczpospolitej” nawiązał do Whiskey Rebellion i przestrzegł: „kiedy państwo zaczyna majstrować przy alkoholu, to można założyć, że w powietrzu wisi coś groźnego”.

„Jeśli odrzucimy historyczne kostiumy, to podobna sytuacja może zdarzyć się u nas. Powszechne jest bowiem przekonanie, że rozmaite opłaty nakładane są w sposób chaotyczny, bez poszanowania zasad stanowienia dobrego prawa i całkowicie arbitralnie” – wskazał ekonomista.

„Taka podwyżka uderzyłaby przede wszystkim w niewielkie browary, produkujące piwa rzemieślnicze. Spotęgowałaby kłopoty rodzimych wytwórców, którzy już rok temu doświadczyli 10-procentowej podwyżki akcyzy. Wprowadzony niedawno podatek cukrowy dotyczy także bezalkoholowych piw smakowych. (…) Na razie podwyżki akcyzy nie będzie. Ponoć także nikt się nad nią nie zastanawia. Jednak poruszenie, jakie wzbudziła ta informacja, i przekonanie, że nie pojawiła się bez powodu, pokazuje, że przywykliśmy do bałaganu panującego w dziedzinie podatków. Dlatego trzymajmy się zasady: w czasie kryzysu nie nakładamy żadnych nowych zobowiązań finansowych na przedsiębiorców. W przeciwnym razie może w Polsce dojść do „piwnej rebelii”. Powstanie ruch obywatelski mający już dosyć fiskalizmu państwa. A wtedy pierze ze smołą mogą znaleźć zastosowanie” – dodał dr Malinowski.

Źródło: Rzeczpospolita / orka2.sejm.gov.pl

REKLAMA