Rząd w Berlinie nie widzi zagrożenia w kontaktach ukraińskich i niemieckich neonazistów. Tamtejsza lewica jest oburzona

Reichstag - siedziba Bundestagu. Foto: pixabay
Reichstag - siedziba Bundestagu. Foto: pixabay
REKLAMA

Ukraińskie wydanie Deutsche Welle donosi, że rząd w Berlinie na wniosek tamtejszej lewicy przedstawił raport dotyczący kontaktów ukraińskich i niemieckich neonazistów. Okazuje się, że takie związki istnieją, ale zdaniem niemieckiego rządu nie stanowią zagrożenia. Odpowiedź nie spodobała się autorce pytania.

Niemiecki rząd badał powiązania ukraińskiego pułku Azow oraz współpracujące z nim pododdziały takie jak Misantropic Division oraz ruch polityczny „Tradycja i Porządek”.

Jak się okazuje obywatele Niemiec szkolili się na terenie Ukrainy w zakresie technik wojskowych. Takie kontakty stanowią platformę między neonazistami z obu państw.

REKLAMA

Niemiecki rząd nie odpowiedział na pytanie czy ukraińscy i niemieccy neonaziści spotkali się na „strzelaniach” na terenie Czech. Odmowa została uzasadniona ustaleniami z tajnymi służbami obcych państw i obawą o zdemaskowanie agentów.

Niemcy przyznają, że są silne powiązania między neonazistami w ich kraju ze skrajnie nacjonalistyczną ukraińską partią Korpus Narodowy, która powstała na fundamencie pułku Azow.

Z raportu dowiadujemy się m.in., że w grudniu 2019 roku niemiecka policja powstrzymała radykalna partię „III Droga” przed wyjazdem na Ukrainę. Funkcjonariusze znaleźli przy nich ubrania i symbole, które „wyraźnie wskazywały, że należą do prawicowych środowisk ekstremistycznych”.

Poza tym okazuje się, że ukraiński ruch „Tradycja i Porządek” ma swój niemiecki odpowiednik o tej samej nazwie. Co jest jej zadaniem? Okazuje się, że stworzenie „suwerennego państwa niemieckiego”.

Jak się okazuje, ukraińscy i niemieccy neonaziści nie mogą się, bo ci drudzy aprobują działania Rosji wobec Ukrainy. „Taka pozycja Niemców zmusza ukraińską 'skrajną prawicę’ do szukania sojuszników w organizacjach, które są marginalne, np. z partią „III Droga”, która według Federalnego Urzędu Ochrony Konstytucji liczyła w 2019 roku zaledwie 580 członków” – podaje portal Kresy.pl.

W konkluzjach niemiecki rząd stwierdził, że nie widzi „konkretnego zagrożenia” w związkach neonazistów z Niemiec i Ukrainy.

Ta odpowiedź nie przypadła do gustu posłance niemieckiej lewicy Martinie Renner, która to złożyła zapytanie. Jej zdaniem problemem jej kraju jest to, że jego tajne służby nie traktują na poważnie problemu związanego z neonazistami. Jej zdaniem dziennikarze i zwykli posłowie wiedzą w tej sprawie więcej niż rząd.

REKLAMA