Komu zależało na zamieszkach na Kapitolu? FBI nie poinformowało szefa straży

Jake Angeli (własc. Jacob Anthony Angeli Chansley), Szaman organizacji QAnon w Kapitolu Źródło: Twitter
Jake Angeli (własc. Jacob Anthony Angeli Chansley), Szaman organizacji QAnon w Kapitolu Źródło: Twitter
REKLAMA

Podczas wtorkowego przesłuchania w Kongresie USA były szef straży Kapitolu Steven Sund zeznał, że nie otrzymał od FBI raportu z 5 stycznia o możliwości zamieszek następnego dnia.

Po raz pierwszy we wtorek publicznie zeznawali Sund, były sierżant Izby Reprezentantów Paul Irving i były sierżant Senatu Michael Stenger. Wszyscy z nich zrezygnowali ze swoich funkcji w kilka dni po bezprecedensowym ataku na Kapitol, w wyniku którego śmierć poniosło pięć osób. Przesłuchiwany był również Robert Contee, pełniący obowiązki szefa waszyngtońskiej policji.

Z ich zeznań wyłania się ochrona Kapitolu zaskoczona liczbą uczestników zamieszek 6 stycznia oraz ich przygotowaniem i komunikacją. Problem stanowił też przepływ między służbami informacji wywiadowczych dotyczących ostrzeżeń przed szturmem. Sund powiedział, że nigdy nie otrzymał raportu Federalnego Biura Śledczego (FBI) z 5 stycznia z ostrzeżeniem o potencjalnych zamieszkach następnego dnia. Wglądu do tego dokumentu nie miała także – zgodnie z doniesieniami jej przedstawicieli – waszyngtońska policja.

REKLAMA

„Jedną z pewnych spraw, o których się dzisiaj dowiedzieliśmy, są błędy wywiadu. To niekoniecznie niepowodzenie samego wywiadu, ale niepowodzenie w przekazywaniu informacji” – ocenił to senator Angus King z Maine.

Na publicznym forum we wtorek ujawniono również ostre spory dotyczące tego, co opóźniło przybycie posiłków Gwardii Narodowej na Kapitol. Między Sundem a Irvingiem wystąpiły poważne rozbieżności, gdy opisywali swoje działania przed atakiem z 6 stycznia i w jego trakcie. Obaj funkcjonariusze nie mogli się nawet zgodzić, czy rozmawiali telefonicznie, gdy demonstranci włamywali się do gmachu parlamentu.

Przedstawiciele służb stwierdzili, że wszystko wskazuje, iż atak na Kapitol był skoordynowany i zaplanowany, a nie spontaniczny. Dowodem ma być to, że wielu demonstrantów przybyło pod Kongres w specjalnym rynsztunku, z bronią palną, tarczami czy sprayem na niedźwiedzie. By móc ominąć niektóre zabezpieczenia, przyniesiono ze sobą sprzęt wspinaczkowy.

W ocenie Sunda do scen pełnych chaosu i przemocy nie doprowadziły błędy w planowaniu kapitolińskiej straży. „Wtargnięcie na Kapitol Stanów Zjednoczonych nie było wynikiem złego planowania lub niepowodzenia w powstrzymaniu demonstracji, która potoczyła się w złą stronę. Żaden cywilny organ bezpieczeństwa – a na pewno nie straż Kapitolu – nie jest wyszkolony i wyposażony do odparcia powstania tysięcy uzbrojonych, brutalnych i skoordynowanych osób skupionych na wtargnięciu do budynku za wszelką cenę” – powiedział.

Jego zdaniem bomby odkryte pod siedzibą Republikanów i Demokratów w pobliżu Kapitolu zostały prawdopodobnie tam wcześniej podłożone, by odciągnąć oficerów od budynku.

Wtorkowe przesłuchanie było pierwszym z wielu planowanych przez izbę wyższą amerykańskiego parlamentu, która na początku tego miesiąca zażądała informacji od 22 organów ścigania i agencji wywiadowczych. Obszerne śledztwo wykazać ma błędy w zabezpieczeniu Kongresu, które umożliwiły zwolennikom byłego prezydenta USA Donalda Trumpa wtargnięcie siłą do parlamentu. (PAP)

REKLAMA