W odmętach lewackiego szaleństwa. Dziki lokator skarży właściciela mieszkania o zajęcie swego własnego lokalu

Komunista Pablo Iglesias, lider Podemos może stracić stanowisko wicepremiera za wspieranie Rosji. Zdjęcie: EPA/JAVIER LIZON Dostawca: PAP/EPA.
Były wicepremier hiszpańskiego rządu komunista Pablo Iglesias Turrión. Zdjęcie: EPA/JAVIER LIZON Dostawca: PAP/EPA.
REKLAMA

Do surrealistycznej sytuacji doszło w hiszpańskim sądzie w Sewilli (Andaluzja), gdzie dziki lokator złożył skargę na właściciela mieszkania, że zajął on nielegalnie swój lokal. To efekt działań komunistyczno-socjalistycznego rządu Hiszpanii, który zezwolił na zajmowanie i okupowanie cudzych mieszkań.

Dziki lokator powiedział przed sądem, że właściciel wtargnął do mieszkania, stosując przemoc, wymienił drzwi na antywłamaniowe i teraz okupuje nieruchomość. Dziki lokator, aby wyrzucić właściciela, skontaktował się z prywatną firmą działającą na granicy prawa, Desocupa, zajmującą się usuwaniem z mieszkań nielegalnych lokatorów – poinformował dziennik „ABC”.

Obecnie to na właścicielu ciążą zarzuty „nielegalnego okupowania” swojego własnego mieszkania i stosowania przemocy.

REKLAMA

Adwokat dzikiego lokatora przyznał, że mieszkanie nie należy do jego klienta, ale twierdzi, że zostało przez niego zajęte ponad rok temu bez stosowania przemocy. Ponadto „czas okupowania nieruchomości i niesprawianie problemów zamienia mojego klienta w zagrożonego ubóstwem bezdomnego, mającego prawo do bycia powiadomionym w kwestii konieczności opuszczenia mieszkania i dania mu na to odpowiedniego czasu” – kuglował słowami adwokat

Sąd w Sewilli początkowo uznał okupowanie mieszkania przez dzikiego lokatora jedynie za lekkie wykroczenie, ale adwokat odwołał się od tej decyzji. Prawnik powołał się na art. 245 kodeksu karnego w sprawie uzurpowania i okupowania mieszkań, tyle że wobec właściciela.

Komunistyczno-socjalistyczny rząd Hiszpanii w styczniu  zaostrzył dekretem przepisy przeciwko eksmisjom podczas pandemii koronawirusa tzw. dzikich lokatorów z nielegalnie zajmowanych przez nich mieszkań. Zmiana w przepisach w praktyce legalizuje okupowanie nieruchomości, jeżeli nie dochodzi do stosowania przemocy podczas ich zajmowania, nie stanowią głównego miejsca rezydowania, a dzicy lokatorzy „należą do osób zagrożonych ubóstwem i wykluczeniem społecznym”.

Pomysł oznaczający w praktyce likwidacje własności mieszkań i domów przeforsowali wicepremier Hiszpanii komunista Pablo Iglesias Turrión i jego konkubina, również komunistka, minister Irene Montero.

Według danych obecnie ok. 200 tys. nieruchomości w całym kraju może być nielegalnie okupowanych, a eksmisje często trwają latami, m.in. ze względu na przeciążenie sądów, są kosztowne dla właścicieli i prawie bez sankcji dla dzikich lokatorów. Doszło do sytuacji, że właściciele lokali boja się wyjechać na wakacje, czy na weekend w obawie, że dzicy lokatorzy zajmą ich mieszkanie.

W kraju działają już bandy, w tym nielegalnych imigrantów, zawodowo za pieniądze zajmujące się zajmowaniem mieszkań. Proceder trwa już dwa lata, a po ostatnim dekrecie lewackiego rządu Hiszpanii zaostrzył się. Właściciel mieszkania w praktyce nie ma żadnej możliwości usunięcia dzikiego lokatora, który zajął jego mieszkanie.

REKLAMA