Jak za okupacji. Restauracje działają w podziemiu, by przetrwać. „Nic od nich nie chcę. Niech po prostu pozwolą pracować”

REKLAMA

Wiele restauracji dołączyło do akcji #otiweraMY, jednak zmasowane kontrole policji i sanepidu zniechęcają przedsiębiorców do oficjalnego otwarcia. Wielu restauratorów działa jednak w gastronomicznym podziemiu, nieoficjalnie.

Jak działają lokale? Pomysłów przedsiębiorcy mają wiele. Niektórzy oferują „przestrzeń do pracy”, czyli możliwość wynajęcia biurka, przy którym można popracować. Oczywiście do tego istnieje możliwość zamówienia cateringu do pracy.

Pisaliśmy też o przypadku przedsiębiorcy, który przekształcił swą restaurację w plan filmowy, gdzie kręcony jest film dokumentalny o życiu restauracji. Klienci, którzy również mogą zamówić catering do pracy, pełnią rolę statystów.

REKLAMA

Innym pomysłem jest zatrudnianie klientów na umowę o dzieło jako testerów jedzenia. Zazwyczaj drobne wynagrodzenie, na przykład w wysokości 1 złotówki, odliczane jest od kwoty, którą pracownicy muszą pokryć za otrzymane produkty do testowania.

W przypadku niektórych restauracji można napotkać się na prawdziwą konspirację. Do przykładów, które możemy wymienić, należy zasłonięcie okien kartonami czy oddzielenie sali ze stolikami od baru prześcieradłem. Nieco łatwiej mają restauracje, które mają więcej niż jeden poziom, wówczas mogą po prostu wyłączyć z użytku ten, który jest widoczny po wejściu do lokalu.

Motywatorem do takiej decyzji był wywiad z wiceministrem Patkowskim. Skoro apelował o przebranżowienie, to się przebranżowiłam – mówi w rozmowie z money.pl właścicielka jednego z takich lokali, który działa nieoficjalnie.

Ludzie są spragnieni wyjścia i chcą oderwać się od tej smutnej rzeczywistości. Telefonów jest tak dużo, że chyba musimy zatrudnić telefonistkę – dodaje. W praktyce jednak w restauracjach tłoków nie ma, a klientów jest tylu, że udaje się ich rozmieścić w bezpiecznych odległościach.

W przypadku wielu lokali, po uprzejmych donosach, pojawiają się kontrole sanepidu i policji, które kończą się w różny sposób. Media obiegają zdjęcia i nagrania z tych najbardziej brutalnych, jednak wiele z nich przebiega spokojnie.

Wszyscy podczas kontroli mają poczucie, że uczestniczą w farsie – podkreśla restauratorka.

Jak dodaje chce jedynie pracować i uczciwie zarabiać na swe utrzymanie, nie oczekuje niczego od państwa. – Nawet ZUS opłaciłam w terminie, choć mogłam go odroczyć. Nic od nich nie chcę. Niech po prostu pozwolą pracować – podsumowuje.

Źródło: money.pl/nczas.com

REKLAMA