Germańska sprawiedliwość. 75 lat po wojnie Niemcy w końcu zaczną ścigać nazistowskich zbrodniarzy

Muzeum Auschwitz. Foto :wikimedia
Muzeum Auschwitz. Foto :wikimedia
REKLAMA

Niemieccy śledczy zaczną ścigać żołnierzy służących w obozach zagłady. Niemcy wzięli się do pracy, gdy sprawą zajął się Międzynarodowy Komitet Oświęcimski. Jak wiadomo wielu nazistowskich zbrodniarzy żyło sobie wygodnie w Niemczech po II wojnie światowej i robili nawet kariery polityczne. Teraz żyje ich niewielu.

Międzynarodowy Komitet Oświęcimski, zrzeszający ocalałych z niemieckiego nazistowskiego obozu zagłady Auschwitz, zarzucił niemieckiemu wymiarowi sprawiedliwości, że od dziesięcioleci nie ściga nazistowskich zbrodniarzy służących w obozach zagłady.

„Świadomość, że oprawcy z obozów byli w stanie w większości żyć bez problemów i bez konieczności rozliczania się ze swoich zbrodni w niemieckim sądzie, obciążała ocalałych przez całe życie” – powiedział wiceprzewodniczący Komitetu Christoph Heubner portalowi grupy medialnej Funke.

REKLAMA

Międzynarodowy Komitet Oświęcimski nie krył oburzenia, że dopiero w lutym 2021 roku zarzuty usłyszał stulatek, który był strażnikiem w obozie koncentracyjnym Sachsenhausen oraz 95-latka, była sekretarka obozu koncentracyjnego Stutthof.

Co ciekawe, niedawno historyk prof. Bogdan Musiał w rozmowie z PAP wskazał: „Na około 10 tys. niemieckich członków załogi oświęcimskiej, przed zachodnioniemieckimi sądami po wojnie stanęły bodajże 42 osoby. Trzeba sobie te liczby uświadomić”.

Pic na wodę

Teraz niemieckie media informują, że sprawą zamierzają się zająć niemieccy śledczy. Prokuratura chce ścigać byłych żołnierzy Wehrmachtu, którzy służyli w obozach jenieckich oraz członków Grup Operacyjnych (Einsatzgruppen). Już można założyć, że wszystkich zbrodniarzy, których odnajdą będzie można policzyć na palcach jednej ręki…

– Zbadaliśmy, czy możemy rozszerzyć jurysdykcję na obozy jenieckie Wehrmachtu, w skrócie stalagi – powiedział Thomas Will, szef grupy śledczych z kilku niemieckich krajów związkowych.

Jak przyznaje Deutsche Welle, „niemiecki wymiar sprawiedliwości przez dziesięciolecia ścigał tylko tych, którzy uczestniczyli w zarządzaniu obozami koncentracyjnymi, sami mordowali albo zwrócili na siebie uwagę szczególnym okrucieństwem”. Dopiero od niedawna śledztwami objęci są funkcjonariusze obozów, w których dochodziło do masowych mordów.

Centrala Badania Zbrodni Narodowosocjalistycznych w Ludwigsburgu prowadzi obecnie dochodzenie w sprawie siedmiu byłych żołnierzy Wehrmachtu pod zarzutem współudziału w morderstwie. Zarzuca się im, że byli strażnikami w obozach, w których łącznie zmarło do 3,3 mln z około 5,7 mln jeńców wojennych.

Thomas Will poinformował, że w kartotece centralnej jest około 250 obozów z informacjami o strażnikach, którzy zostali tam przydzieleni.

Ścigani będą też byli członkowie Grup Operacyjnych (Einsatzgruppen), oddziałów zabójców policji bezpieczeństwa (Sipo) i służby bezpieczeństwa (SD) działających od 1939 roku na terenie okupowanej Polski, a potem Związku Radzieckiego.

Zespół śledczych Thomasa Willa liczy 21 osób. Większość tych bandytów już nie żyje, więc najprawdopodobniej się nie napracują. Ale efekt medialny będzie i pensje solidne też.

Źródło: Deutsche Welle

REKLAMA