PiS rozwścieczył rolników. Nie chcą trafić do ZUS

Premier Mateusz Morawiecki. / Foto: PAP Shawn Thiew i Facebook/Goorsky
Premier Mateusz Morawiecki. / Foto: PAP Shawn Thiew i Facebook/Goorsky
REKLAMA

Rząd PiS ma szykować się do zamachu na pieniądze rolników, którzy prowadzą niewielką działalność gospodarczą. Rolnicy nie kryją oburzenia i wskazują, że to zamach na przedsiębiorczość.

Rolników zelektryzowały doniesienia, że Ministerstwo Rodziny i Polityki Społecznej pracuje nad projektem ustawy, która uderzy w ich interesy.

Rolnicy, którzy prowadzą dodatkową działalność gospodarczą, mieliby bowiem płacić ZUS.

REKLAMA

Chodzi o wykreślenie z ustawy o ubezpieczeniu społecznym rolników artykułu 5a, przewidującego możliwość prowadzenia przez nich działalności gospodarczej o niewielkim rozmiarze, bez utraty prawa do ubezpieczenia w KRUS. A rolnicy do ZUS trafiać nie chcą.

Pierwsi alarm w tej sprawie podnieśli rolnicy z Agrounii. Jak wskazał lider organizacji Michał Kołodziejczak takie rozwiązanie to koniec małych sklepów wiejskich, a nawet zakładów fryzjerskich, czy agroturystyki.

Jak podkreślił, nałożenie dodatkowego obciążenia sprawi, że rolnikom nie będzie się opłacało zajmować dodatkową działalnością. – Często nie przynoszącą dochodów, a jedynie wspierającą domowy budżet – dodał Kołodziejczak.

Gdy pierwsi rolnicy zapowiedzieli, że jadą do Warszawy minister rolnictwa Grzegorz Puda próbował bronić się, że projekt zmiany ustawy o ubezpieczeniu społecznym rolników nie wpłynął jeszcze do MRiRW w ramach uzgodnień międzyresortowych.

„Zmniejszą się wpływy do budżetu Państwa”

Jednak teraz sprawą zajął się też Zarząd Krajowej Rady Izb Rolniczych.

„Ewentualne wykreślenie Art. 5a doprowadzi w konsekwencji do tego, że rolnicy – właściciele małych wiejskich sklepów spożywczych, gospodarstw agroturystycznych, zakładów świadczących drobne usługi rolnicze, jak: zbiór płodów rolnych, uprawa ziemi, odśnieżanie czy też innych zakładów drobnych usług będą zmuszeni do ubezpieczenia w powszechnym systemie ubezpieczeń ZUS” – wskazuje Krajowa Rada Izb Rolniczych.

„Według szacunków zmiany mogą dotyczyć około 75 tysięcy rolników, którzy dotychczas dodatkowo zarobkowali w sposób wskazany powyżej. W dużej mierze dotyczy to rolników z województw najbardziej atrakcyjnych turystycznie, gdzie rolnicy wykazują się ogromną przedsiębiorczością, prowadzoną w postaci działań o małej skali. Wyrażamy pogląd, że wielu rolników zrezygnuje z prowadzenia dodatkowej działalności ponieważ nie będzie w stanie zarobić tyle, aby opłacać składkę ZUS, przez co w konsekwencji zmniejszą się wpływy do budżetu Państwa, co będzie skutkiem odwrotnym do zamierzonego” – dodała KRIR.

Powtórka z XIX wieku?

W obronie rolników stanął były sekretarz stanu w Ministerstwie Gospodarki dr Andrzej Malinowski.

„Państwowy ubezpieczyciel nie ma pieniędzy i łatanie jego budżetu jest coraz trudniejszym zadaniem. To problem, który jednak należy rozwiązać systemowo. Pomysł zaś objęcia kolejnej, znacznej grupy społecznej, zwielokrotnionymi składkami pokazuje, że „dobra zmiana” zdecydowała się łatać tylko dziury. O jakichkolwiek całościowych zmianach zaś nie myśli. Przerzucając na przedsiębiorczych Polaków koszty utrzymania nieefektywnego systemu” – stwierdził prezydent Pracodawców RP w „Rzeczpospolitej”.

„Władza zapomina przy tym, że w pogoni za szukaniem pieniędzy wszędzie gdzie się tylko da, gubi interes obywateli. Ich cierpliwość ma jednak swoje granice. W Małopolsce na przykład zwykle „wychodzi się na pole”. „Na dwór” mieszkańcy tej części Polski poszli tylko raz, podczas rabacji chłopskiej, zwanej też rzezią tarnowską. Czy rząd planuje podobny ruch w skali całego kraju? (…) Rządzący powinni lepiej znać historię i wyciągać z niej wnioski” – dodał ekonomista.

Źródło: krir.pl / Money.pl / Rzeczpospolita

REKLAMA