3 lata więzienia, z czego dwa w zawieszeniu, raczej nie zaprowadzą byłego prezydenta Francji za mury więzienne. Będzie jeszcze odwołanie, a w najgorszym przypadku grozi mu areszt domowy i dozór elektroniczny.
Wyrok niszczy jednak definitywnie jakiekolwiek plany politycznego powrotu Nicolasa Sarkozyego. Po cichu mówiło się tymczasem nawet o jego kandydowaniu w wyborach prezydenckich w 2022 roku.
Afera „podsłuchowa” to także cios dla formacji centroprawicy. Przypomnijmy, że wszystko zaczęło się od śledztwa w sprawie finansowania kampanii Nicolasa Sarkozy’ego przez seniorkę rodu Bettancourtów, właścicieli firmy „L’Oreal”. Za dostęp do zebranych materiałów prokurator Azibert miał otrzymać intratne stanowisko w Księstwie Monako.
Sarkozy w ostatniej chwili z transakcji zrezygnował, ale okazało się, że był podsłuchiwany. Sąd 1 marca uznał jego winę, a wyrok skazujący może być końcem jego kariery. Wcześniej skazanym był już inny prezydent – Jacques Chirac, ale ten był schorowany i ambicji politycznych już nie miał. W przypadku „Sarko” problemy się nie kończą i w środę 17 marca będzie się jeszcze musiał zmierzyć z kolejnymi zarzutami, tym razem w tzw. aferze Bygmalion (także finansowanie kampanii wyborczej w roku 2012).
Skazanie prezydenta wywołało szok klasy politycznej. Chrostian Jacob, przewodniczący partii Les Républicains, skrytykował wyrok. Inny polityk Partii Republikanie Xavier Bertrand, szef regionu Hauts-de-France, przekazał Sarkozyemu swoją solidarność. „Niezachwiane poparcie w tej męce, która jest tylko pierwszym krokiem w procesie prawnym, który jest daleki od zakończenia” – przekazał Éric Ciotti.
Nawet obecny MSW Gérald Darmanin, udzielił Sarkozy’emu swojego „przyjacielskiego wsparcia”. Jacqueline Laffont, prawniczka Nicolasa Sarkozy’ego, ogłosiła zamiar odwołania się od wyroku. Odwołanie zapowiadają także skazani rzzem z b. prezydentem na podobne wyroki, jego przyjaciel i adwokat Herzog i sędzia śledczy Azibert.
Źródło: France Info