Kolejny lewicowy polityk oskarżony o pedofilię. Warto porównać z hałasem wokół takich przypadków w Kościele

Jean-Michel Baylet Fot. Wikipedia
REKLAMA

Były szef Partii Radykalnej Lewicy i minister za rządów socjalistycznych prezydentów Francji Mitteranda i Hollande’a został oskarżony o pedofilię. To kolejne afera tego typu, która dotyka nad Sekwaną lewicę.

Jean-Michel Baylet znalazł się na celowniku prokuratury w Paryżu. To były sekretarz stanu, a później minister z lat 1984–1993. Był też ministrem planowania przestrzennego i obszarów wiejskich w gabinecie Manuela Vallsa od 2016 do 2017. To także były senator i mer Valence d’Agen.

Obecnie stawiane są mu zarzuty „gwałtu” i „napaści seksualnej” na nieletnią. Chodzi o dziewczynkę w wieku 15 lat, a śledztwo wszczęto 9 czerwca 2020 r. Media podają, że 25 lutego Baylet był w tej sprawie przesłuchiwany przez policjantów z jednostki ochrony nieletnich.

REKLAMA

Polityk jest obecnie szefem grupy medialnej „La Dépêche du Midi”. Jego adwokaci podają, że ich klient zaprzeczył zarzutom. Gwałt miał mieć miejsce 41 lat temu. Prokuratura paryska wszczyna podobne dochodzenia, chociaż oskarżenia o przemoc seksualną wobec nieletnich bywają już jak w tym przypadku przedawnione.

Chodzi o ustalenia, na wszelki wypadek, czy pedofile nie popełniali podobnych czynów w ostatnich czasach. W ostatnich czasach obowiązuje inne podejście do pedofilii, która była latami na lewicy tolerowana.

Od „różowych baletów” do afirmacji pedofilii

Przypomnijmy. W 1959 roku głośna była sprawa „różowych baletów”. Chodziło o seksualne orgie dorosłych z nieletnimi w okolicach Paryża. Spotkania odbywały się m.in. w pałacyku myśliwskim Pavillon du Butard. Pałacyk pozostawał wówczas w dyspozycji marszałka Zgromadzenia Narodowego, Andrzeja Le Troquera, polityka – a jakże… – socjalistów (SFIO). Sąd wziął jednak pod uwagę jego sędziwy wiek i skazał go jedynie na rok więzienia w zawieszeniu i 3 tys. franków grzywny.

Kolejny głośny polityk i osoba przyznająca się do zachowań pedofilskich to Daniel Cohn-Bendit. O jego dziwnych preferencjach zrobiło się głośno, kiedy przypomniano fragmenty jego wspomnień dotyczących pracy z dziećmi w wieku od czterech do sześciu lat. Cohn-Bendit wspomina m.in. rozbieranie go przez pięcioletnią dziewczynkę („to było fantastyczne, to gry erotyczno-maniackie”).

W latach siedemdziesiątych „wybitni” przedstawiciele lewicy domagali się legalizacji seksu pomiędzy nieletnimi poniżej 15 lat oraz pomiędzy dorosłymi a nieletnimi powyżej 15 lat. Apel w te sprawie podpisali m.in. Kouchner, Lang, Sartre, Simone de Beauvoir, Aragon, Andrée Glucksmann…

Znacznie młodsza sprawa dotyczy radnego socjalistów, Juliana Bobota. Policja znalazła w jego komputerze materiały pedofilskie, co stało się powodem jego ustąpienia w 2009 roku z pracy w merostwie X dzielnicy Paryża. Pikanterii sprawie dodaje fakt, że 34-letni Bobot odpowiadał w tymże merostwie za… szkolnictwo.

Za podobne zainteresowanie cyberpedofilią w 2006 skazano również radnego Zielonych, Alana Rista, wiceszefa rady regionalnej regionu paryskiego. Za „agresję seksualną” wobec nieletniego doczekał się wyroku także były socjalistyczny mer Montoire Michał Cureau (18 miesięcy w zawieszeniu i 10 tys. euro grzywny).

Wreszcie to lewicowy dziennik „Libération” promował jeszcze w 1977 roku „narodziny Frontu Wyzwolenia Pedofilów” (FLIP). Gazeta publikowała materiały zachęcające do „refleksji nad depenalizacją pedofilii”. W tym samym roku ten sam dziennik opublikował pedofilski coming out pisarza Gwidona Hocquenghema, kolejnego bojownika 68 roku, komunisty, wcześniej współzałożyciela Homoseksualnego Frontu Akcji Rewolucyjnej. Pisarz w wywiadzie proponował odbieranie pociech matkom, które „wyobrażają sobie, że mają wyłączne prawo do swoich dzieci”.

Dzieci 68 roku w roli głównej

Paryska prokuratura wszczęła niedawno śledztwo w sprawie aktów pedofilii pisarza Gabriela Matzneffa. Chodzi o książkę „Zgoda”, w której Vanessa Springora opisała swoje relacje z pisarzem w latach 80. Ona miała wówczas lat 14, on 50. Sprawa została wszczęta z urzędu, chociaż zapewne też skończy się umorzeniem ze względu na przedawnienie.

Dobrym przykładem jest też sprawa molestowanego seksualnie od 10. roku życia Francka Demulesa. Jego prześladowcą był przez 8 lat dziennikarz Christian Hennion z… „Liberation”, a jego koledzy z redakcji doskonale wiedzieli, jakie stosunki łączą go z chłopcem. Przypadek był podobny do sprawy Matzneffa. Po latach, bo w 2009 roku Demules napisał książkę (Un petit tour en enfer), w której opisał swoją historię.

Christian Hennion był w latach 1977-1986 cenionym redaktorem lewicowego dziennika. W wieku 10 lat Franck Demules zamieszkał ze swoją matką w Paryżu, w komunie maoistów. Tutaj poznał Henniona, w którym matka chłopca widziała „zastępczego ojca”. Dziennikarz szybko przeniósł się do pokoju Francka. Gwałcił chłopca przez 8 lat. Pedofil został nawet jego prawnym „opiekunem”.

„Liberation” broniło Romana Polańskiego, skazanego w Stanach Zjednoczonych za narkotyki i stosunki z 13-letnią dziewczyną. Przedstawiało racje pedofila Jacques’a Dugué, który twierdził, że 11-letni chłopiec „sam poprosił o sodomizację”. Mężczyzna został aresztowany za wykorzystywanie seksualne nieletnich i oskarżony także o dostarczanie dzieci innym zboczeńcom. Wykorzystywał to, że był trenerem juniorów koszykówki. Na ślad tej siatki pedofilów wpadli Amerykanie. Kiedy policjanci wpadli do domu zwyrodnialca, organizował właśnie „porno-sesję fotograficzną” z udziałem dzieci.

Wyrozumiałe dla pedofilii były ogólnie środowiska homoseksualistów. W 1981 roku gazeta homoseksualistów „Gai Pied” pisała, że „pedał”, który odrzuca pedofila, jest „taki sam”, jak „Murzyn, który potępia Żyda”. „Filozof” René Schérez porównywał w magazynie odtrącenie przez społeczeństwo pedofilów do… „ostatecznego rozwiązania” sprawy żydowskiej. Pojawił się nawet termin „pedofobia”, a krytycy stosunków z nieletnimi byli nazywani „purytanami”, „reakcjonistami”, a nawet „faszystami” i „nazistami”. Okazuje się, że pewne schematy na lewicy pozostają niezmienne.

Chcieliby zapomnieć

Dzisiaj środowiska LGBT mocno protestują przeciw łączeniu pedofilii z homoseksualizmem. Trudno jednak zapomnieć, że niecałe pół wieku wcześniej aktywiści „gejowscy” takich oporów nie mieli. Stawali nawet na pierwszej linii frontu obrony pedofilów. „Front Homoseksualny Akcji Rewolucyjnej” (FHAR), utworzony w 1971 r., wzywał do uznania „innych seksualności” i uznawał za nie także relacje z nieletnimi i dziećmi.

„Dziecięca seksualność jest nadal zakazanym kontynentem. Chociaż odkrywcy XXI wieku zbliżają się do jego brzegów” – pisał Frank Arnal, twórca francuskiego aktywizmu LGBT w magazynie „Gai Pied” jeszcze w 1991 roku. Filozof Michel Foucault proponował z kolei usunięcie terminu „wieku zgody” na seks.

Ostatnie skandale skandale seksualne dotyczyły też dwóch prestiżowych instytucji kultury i edukacji. Chodzi o Narodowe Centrum Kina (CNC) oraz Instytut Nauk Politycznych w Paryżu. Prezesa CNC, 51-letniego Dominique’a Boutonnata oskarżono o napaść na tle seksualnym i usiłowanie gwałtu na swoim 22-letnim chrześniaku podczas wakacji w Grecji.

Dyrektor ds. badań prestiżowego Instytutu Nauk Politycznych w Paryżu Frederic Mion podał się z kolei do dymisji w związku z oskarżeniami o „krycie kazirodztwa” swojego współpracownika i znanego socjologa Oliviera Duhamela.

Duhamel został w styczniu oskarżony o przestępstwo kazirodztwa wobec nieletniego pasierba, syna znanego polityka socjalistycznego Kouchnera. Jak twierdzi siostra ofiary Camille Kouchner, wielu z ówczesnych znajomych politologa i jego żony, należących do kręgu paryskich intelektualistów, wiedziało o wykorzystywaniu seksualnym chłopca.

Źródło: VA/ PCh24/ France Info

REKLAMA