Gigantyczne podwyżki cen za gaz. Rachunki mogą wzrosnąć nawet o 100 procent!

Licznik gazu oraz pieniądze - zdjęcie ilustracyjne. / foto: YouTube/Pixabay (kolaż)
REKLAMA

Już niedługo za gaz możemy zapłacić nawet o 100 procent więcej. To efekt decyzji Unii Europejskiej oraz dominującej, niemal monopolistycznej, pozycji państwowej spółki PGNiG na polskim rynku.

Komisja Europejska chce, by od 2024 roku ceny gazu przestały być odgórnie regulowane, ale ustalane przez dostawców. I o ile sam zamysł wydaje się oczywiście zasadny, o tyle w przypadku Polski pojawia się problem, który może nas słono kosztować.

W Polityce Energetycznej Polski do 2040 roku (PEP 40), czyli dokumencie, który określa strategię energetyczną na najbliższych 20 lat, zawarto szereg zmian. Jeden z nich powiązany jest z działalnością Unii Europejskiej.

REKLAMA

Komisja Europejska przewiduje bowiem, że już za 3 lat rynek gazowy ma być zliberalizowany. W Polsce oznacza to m.in. zapis, zgodnie z którym ceny przestaną być regulowane przez Urząd Regulacji Energetyki (URE), jak miało to miejsce do tej pory.

Dotychczas rachunki za gaz dla odbiorców indywidualnych były zaniżane przez urzędową ingerencję. Przez to były o około 50 procent niższe od cen dla odbiorców przemysłowych i przedsiębiorców, na których to dostawcy „odbijali” sobie straty.

Sytuacja odwrotna panuje w większości państw Unii Europejskiej, gdzie ceny dla odbiorców indywidualnych są znacznie wyższe niż dla odbiorców przemysłowych i przedsiębiorców. I z podobną sytuacją będziemy mieli do czynienia w Polsce.

W naszym nieszczęśliwym kraju pojawia się jeszcze jeden problem. Przez lata rządowej regulacji cen i inne utrudnienia, dominującą pozycję zdobył państwowy dostawca PGNiG, który kontroluje około 83 procent rynku. W przypadku Polski nie będziemy mieli więc do czynienia z żadną liberalizacją rynku, ale umożliwieniem radykalnego podniesienia cen przez państwowego dostawcę.

Uwolnienie cen, to nie jest cel wymyślony przez nas. Zobowiązała nas do tego Komisja Europejska. Ja też, jak KE, opowiadam się za pełną liberalizacją rynku gazowego, ale w Polsce to niebezpieczne dla odbiorców indywidualnych – mówi w rozmowie z money.pl Janusz Steinhoff.

Obecna pozycja PGNiG, jako dominującego sprzedawcy gazu, oznacza drożyznę dla obywateli, ale krociowe zyski dla państwa, bo przecież PGNiG jest pod pełną kontrolą Skarbu Państwa – dodaje były wicepremier i ekspert rynku gazowego.

Z kolei ekspert rynku Bartłomiej Derski, z portalu wysokienapiecie.pl, wskazuje na to, że „w gazie i energii elektrycznej ciągle mamy komunistyczny model”. Jego zdaniem po uwolnieniu cen PGNiG może podwyższać ceny aż o 100 procent, tj. do stawki, która obowiązuje w innych krajach.

Także Steinhoff wskazuje na ten aspekt, o którym już pisaliśmy, czyli dominującą pozycję PGNiG. Według niego sprawia to, że liberalizacja rynku będzie w Polsce ułudą, a obecna polityka PiS i koalicjantów wskazuje raczej na podążanie w drugim kierunku.

To szerszy problem. Zadziwiająco łatwo wracamy do gospodarki centralnie planowanej z PRL. Ręczne sterowanie, państwowe molochy, połączenie Orlenu z Lotosem, niechęć do podmiotów prywatnych, kupno prasy przez Orlen, obawa przed konkurencją szczególnie zagraniczną, to jakiś ekonomiczny absurd – podsumowuje b. wicepremier.

REKLAMA