W wytwórni Disney raz w miesiącu odbywa się konferencja cenzorska. Strażnicy myśli obradują, które filmy i programy cenzurować, i których już nigdy nie pokazywać.
Jak donosi magazyn „Hollywood Reporter” raz w miesiącu w wytwórni Disney odbywa się telekonferencja, na której strażnicy myśli decydują o losach filmów i programów wyprodukowanych przez wytwórnie w ciągu 100 lat, kiedy istnieje.
Chodzi także o produkcję tych firm, które Disney przejął.
Cenzorzy, głownie ze świata akademickiego, ale też z branży telewizyjnej i filmowej i różnych lewackich organizacji decydują co jeszcze można pokazać Amerykanom, a co już nie.
To oni stali np. za decyzją zablokowania emisji jednego z odcinków Muppet Show, w którym Johny Cash razem z Miss Piggy śpiewają na tle flagi Konfederatów.
Cenzorzy dobierani są z uwzględnieniem kryteriów rasowych, płciowych, orientacji seksualnej etc. W skład cenzorskiej komisji wchodzą więc członkowie organizacji murzyńskich krytyków filmowych, show biznesu z wysp na Pacyfiku, organizacji dla zmiennopłciowców etc.
Chodzi o to, by każda jakaś grupa, której przedstawiciele są ofiarami prześladowań miała swego reprezentanta. Oni sprawdzają m.in czy ich grupa jest w filmach i programach „prawidłowo pokazywana”.
Niektóre filmy i programy trafiają na czarna listę i nie będą już pokazywane. Inne będą emitowane, ale zostaną opatrzone odpowiedniki komentarzami i ostrzeżeniami. Te ostrzeżenia można porównać do tych, które umieszczane są na paczkach papierosów – pisze „Hollywood Reporter”, który wychwala obłąkańczą akcję cenzorską.
Akcja cenzorska ma ogromny zasięg ze względu na nowy sposób dystrybuowania filmów i programów. Gdyby tylko pokazywano je w telewizji, albo w kinach sprawa byłaby prosta – nie byłoby emisji i tyle. Teraz jednak ogromne zasoby zostały załadowane do sieci i wyświetlane są na platformach streamingowych.
Ludzie sami mogą sobie wybrać co oglądają, a to według lewaków jest niedopuszczalne. Biblioteki filmowe w Disney i WarnerMedia to aktywa warte wiele miliardów dolarów – ocenia Chris Kirk, konsultant w 8020 Consulting.
Wiele hollywoodzkich firm korzysta z programu sztucznej inteligencji zaprojektowanego przez naukowców z Viterbi School of Engineering do analizowania filmów i programów pod kątem kwestii takich jak prezentowanie scen seksu, czy przemocy.
Teraz niektóre wytwórnie rozważają wykorzystanie sztucznej inteligencji do sprawdzania filmów i programów pod kątem rasistowskich treści. To oczywiście miałoby dotyczyć tez LGBTWTF etc.
Akcja cenzurowania, niszczenia filmów i książek nie jest już więc przeprowadzana spontanicznie , przypadkowo, pod wpływem emocji, czy jakichś dyskusji. Niszczenie kultury, zaprowadzanie powszechnej cenzury, pranie ludziom mózgów odbywa się już w sposób zorganizowany i usystematyzowany.
To tylko kwestia czasu, gdy komisje cenzorów takie jak w Disney zrobią przegląd wszystkich dzieł ludzkości i zdecydują co ludzie mogą jeszcze oglądać, a co już nie. Odbywa się wielkie palenie dzieł filmowych dokładnie takie jak książek w nazistowskich Niemczech.