Były szef NFZ krytykuje rządową „drogę środka”. Sośnierz: „Gdybyśmy to mieli dobrze policzone, to moglibyśmy się za chwilę bardziej otworzyć”

Andrzej Sośnierz/Fot. Wojciech Olkuśnik/PAP/walka z koronawirusem
Andrzej Sośnierz/Fot. Wojciech Olkuśnik/PAP
REKLAMA

Były szef NFZ i polityk Porozumienia, Andrzej Sośnierz, gościł w „Graffiti” w Polsat News. Parlamentarzysta wskazywał, że Australia pokonała koronawirusa i panuje nad mniemaną pandemią. Porównał także sytuację Szwecji i Polski. Jak podkreślał, ten pierwszy kraj ma statystyki zbliżone do naszych, ale osiągnięto to znacznie mniejszym kosztem.

Zdaniem Andrzeja Sośnierza działanie polskiego rządu jest „chaotyczne i bierne”. – Szkoda, że nie poszliśmy drogą bardziej zdecydowaną, bo wtedy można próbować funkcjonować normalnie – stwierdził polityk. Rząd natomiast ciągle z dumą podkreśla, że kroczymy „drogą środka”.

– Cały czas się bronimy, nigdy nie zaatakowaliśmy koronawirusa. Nie podjęliśmy działań ofensywnych tylko zawsze są to działania reaktywne. Próbujemy hamować jego rozprzestrzenianie się – ocenił były szef NFZ.

REKLAMA

– Ale tak aktywnie jak kilkanaście krajów, to nie działamy. Są dwie szkoły. Jedna z południowo-wschodniej części Azji i Australii, gdzie właściwie skutecznie pokonano epidemię i panuje się nad nią. Lub to, co robimy my, czyli dość chaotyczne i bierne działanie – dodał.

– Szkoda, że nie poszliśmy drogą bardziej zdecydowaną, bo wtedy można próbować funkcjonować normalnie. Szwedzi próbowali, ale wynik szwedzki jest podobny do polskiego – mówił polityk. – Śmiertelność w Szwecji wynosi 1250 na 1 milion, a u nas 1150, więc mamy podobny w rezultacie wynik. Pytanie jakim kosztem? – wskazał. Sośnierz zaznaczył jednak, że Szwecja osiągnęła swój pandemiczny wynik mniejszym kosztem niż Polska.

– My nie wiemy, jaka część polskiego społeczeństwa jest odporna i w związku z tym szczepimy jak leci. Ale postępując racjonalnie w pierwszej kolejności należałoby szczepić nieodpornych, a dopiero potem tych którzy przechorowani – mówił.

Zdaniem polityka wówczas „globalna odporność” byłaby wówczas bardziej rozpowszechniona. Były szef NFZ szacuje, że do tej pory kontakt z koronawirusem miało ok. 30 proc. Polaków – i są oni odporni. – Gdybyśmy to mieli dobrze policzone, to moglibyśmy się za chwilę bardziej otworzyć – wskazał.

Źródło: Polsat News

REKLAMA