
Do niecodziennej pomyłki doszło w Lubartowie na Lubelszczyźnie. 80-letni mężczyzna przez pomyłkę odebrał z przedszkola nieswojego wnuka.
– Mój ojciec odebrał z tego samego przedszkola swojego starszego, prawie 7-letniego wnuka, po czym poszedł do sali obok po młodszego. Dziecka jednak nie było. Przedszkolanka powiedziała, że dziadek już go odebrał. Ile miałam sił w nogach, pobiegłam do przedszkola – mówi Natalia Nowicka, matka chłopca.
Na poszukiwania 4-letniego chłopca wyruszyło aż 50 policjantów i psy tropiące.
Jak się okazało, przedszkolaka odebrał inny dziadek, który pomylił go ze swoim wnukiem. 80-letni mężczyzna zabrał chłopca do siebie, dał mu zupy ogórkowej i włączył bajkę.
– Chłopcy mają podobnie brzmiące imiona, chodzą w takich samych kurtkach i mają czapki takiego samego koloru. Z tym, że jedna jest wełniana, a druga bawełniana. Przedszkolanka dobrze znała osobę, której powierzyła dziecko. Nie skojarzyła tylko w pierwszym momencie, że dziadek odbiera nie to dziecko. Codziennie odbieranych jest u nas 150 dzieci. To bardzo duża liczba. W naszej placówce nigdy wcześniej nie doszło do takiej sytuacji, a odbierający byli niejednokrotnie legitymowani – mówi dyrektorka Iwona Kożuchowska, dyrektorka Przedszkola Miejskiego nr 4 w Lubartowie.
Zanim dziadek uświadomił sobie, że doszło do pomyłki, do jego drzwi zapukała policja.
Mama dziecka nie chowa urazy do starszego mężczyzny i nie obwinia go. – Muszę chyba zacząć lepiej gotować. Syn powiedział mi później, że zjadł dwie miski zupy ogórkowej i smakowała mu ona nawet lepiej niż w domu. Teraz się uśmiecham, ale to co się działo i to, co wszyscy przeżyliśmy, jest wprost nie do opisania – mówi.
Źródło: TVN24, „Dziennik Wschodni”