Po hucpie w PE. Podpowiadamy, co powinien zadeklarować polski rząd

Tęczowa ławka firmy Krosstech
Tęczowa ławka firmy Krosstech
REKLAMA

Cały „postępowy” świat przez swoich przedstawicieli w Parlamencie Europejskim mógł sobie poużywać 10 marca na Polsce. Przypomnijmy, że w środę w Parlamencie Europejskim odbyła się debata „Rządowe próby uciszenia wolnych mediów w Polsce, na Węgrzech i w Słowenii” oraz debata na temat praw osób LGBT.

Na 11 marca zaplanowane jest przegłosowanie rezolucji, zgodnie z którą PE miałby ogłosić całą Unię Europejską „strefą wolności LGBTIQ+”. Rewolucja, w której rolę „uciśnionej klasy robotniczej” przejęli zwolennicy rozmaitych odchyleń seksualnych, wyraźnie przyspiesza.

Dlatego nie dziwi podpis pod ową rezolucją byłych „towarzyszy” i komunistów w rodzaju Leszka Millera, Marka Belki,, czy Włodzimierza Cimoszewicza.

REKLAMA

Debata i rezolucja w Parlamencie Europejskim w sprawie „stref wolności LGBTIQ+” nie ma nic wspólnego ze stanem faktycznym ani ze stanem prawnym – ocenił polski minister spraw zagranicznych Zbigniew Rau.

Dalej mówił o „zbiorowym ideologicznym mirażu” i o tym, że „ani ta debata, ani ta rezolucja nie mogą mieć nic wspólnego ani ze stanem faktycznym, ani ze stanem prawnym”. A mona było załatwić rewolucjonistów ich własną bronią.

W imieniu rządu, trzeba było jednak w Brukseli obiecać, że władze ostatecznie się rozprawią ze „strefami wolnymi do LGTBQ+”, a sprawców tego ohydnego czyny przykładowo i surowo ukarzą. Ponieważ sprawca jest powszechnie znany (niejaki Bart Staszewski), nie byłoby to trudne. I jaki przykład szybkiego działania dla „świata postępu”…

Jak nie wiadomo, o co chodzi…

Cytowanie raportu OBWE, według którego w 2019 r. w Polsce odnotowano 16 „przestępstw pochodzących z nienawiści”, a w takiej Holandii 574, Hiszpanii 278, Niemczech 248 – nie wystarczy. Rewolucjoniści łakną ofiar, więc autora „stref wolnych” trzeba im dać na tacy…

Jak hucpa, to na całego… Z tym, że postulaty warunkowości wypłat z unijnego budżetu i ich uzależnienie od głaskania homoseksualistów, przytulania lesbijek, komplementowania biseksualistów, czy adorowania transseksualistów, brzmią groźnie. To już „tęczowy bat” na ograniczanie dotacji dla Polski i jakiś rodzaj groźby niemal sadomasochistycznej.

Minister Rau, kiedy mówi, że to „ogromne pole dla uznaniowości, która ma charakter polityczny i ideologiczny” – ma rację.

Przypomnijmy, że projekt rezolucji zawiera zapis, że „Komisja nie powinna wahać się przed użyciem wszystkich narzędzi, w tym postępowań w sprawie uchybienia zobowiązaniom państwa członkowskiego, ram na rzecz praworządności, art. 7 TUE, a także niedawno przyjętego rozporządzenia w sprawie ochrony budżetu Unii w przypadku uogólnionych braków w odniesieniu do przepisów prawa w państwach członkowskich w celu przeciwdziałania naruszeniom praw podstawowych osób LGBTIQ w całej Unii”.

Zgodnie z projektem, PE zobowiązuje swojego przewodniczącego do przekazania rezolucji rządom i parlamentom państw członkowskich. Także Radzie, Komisji, Europejskiemu Komitetowi Regionów i Europejskiemu Komitetowi Ekonomiczno-Społecznemu. Nie chodzi tu bowiem o żadne „równe traktowanie”, ale o rewolucję i… pieniądze.

Źródło: PAP

REKLAMA