
Papież Franciszek odwiedził 6 marca miasto Ur w Iraku. Odbyło się tu spotkanie międzywyznaniowe. Teraz okazuje się, że zniknął papieski fotel. Powstały nawet podejrzenia, że go ukradziono.
8 marca na stronie Al-Alam Al-Jadid opublikowano artykuł podający na ten tematy informację z anonimowego źródła. Fotel stał się przyczyną międzynarodowej polemiki, bo o przywłaszczenie fotela posądzono… Libańczyków.
Spotkanie w Ur przygotowała firma naftowa z Libanu, która prowadzi w pobliżu prace. Pracowała na zlecenie Bagdadu. Według jednych, fotel wyniósł ukradł pracownik tej firmy. Według innych sama firma wyekspediowała go do Libanu za zgodą irackich władz, w domyśle za łapówkę.
Firma naftowa z prowincji Dhi Qar, w której znajduje się stanowisko archeologiczne w Ur, była organizatorem spotkania. Zaprzeczyła oskarżeniom i wyjaśniła, że fotel należy do… niej. Podobnie jak udostępnione na spotkanie wyposażenie sanitarne i scena.
Nie wszyscy temu dowierzają, a iracki dziennikarz ujawnił, że np. generator prądu został zabrany z Ur jednak przez irackie władze. Podobno inspektor zabytków Dhi Qar prosił libańską firmę naftową, zaraz po wizycie papieża Franciszka, o przekazanie fotela do Muzeum Cywilizacji w Nasiriji.
Irakijczycy spekulują przy tej okazji o krajowej korupcji i niemal „potiomkinowskich wioskach”. W Bagdadzie na wizytę papieża sadzono drzewa i kwiaty, asfaltowano na poczekaniu drogi, ale efekt był bardzo krótkotrwały i służył tylko jako tymczasowe zamaskowanie ubóstwa rzeczywistości.
Źródło: Courier International