
– To cicha podwyżka podatków – mówią eksperci o progach podatkowych, które nie drgnęły od ponad dekady, mimo, że realia w Polsce mocno się zmieniły. Rząd z roku na rok dostaje więcej pieniędzy z daniny dochodowej, nie ogłaszając jednak żadnych podwyżek.
Jak to? Od 2009 roku mamy w Polsce dwa progi podatku dochodowego. Pierwszy wynosi dzisiaj 17 proc. (wcześniej 18), a drugi 32 proc.
Żeby przekroczyć drugi próg trzeba zarobić w skali roku 85,5 tys. zł.
W momencie wprowadzania przepisów przez rząd Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego przed dwunastoma laty, w drugi próg wpisywało się niespełna 400 tys. podatników.
To stanowiło 1 proc. rozliczających się z Urzędem Skarbowym, dzisiaj liczba ta oscyluje w granicy 5 proc.
W roku 2019 – jak wynika z danych opublikowanych w marcu 2021 roku – takich osób było już ponad 1,2 mln. Portal money.pl szacuje, że za rok 2020 było ich już 1,5 mln.
Jak te liczby wyrażają się w statystykach zarobków? W 2009 roku pensja minimalna wynosiła 1,2 zł, dzisiaj jest o 133 proc. wyższa. Średni dochód oscylował w granicach 3,1 tys. zł, a teraz jest o 80 proc. wyższy.
Gdyby obowiązujące przepisy zakładały, że próg podatkowy rośnie razem z wynagrodzeniami to wyniósłby 153 tys. zł. Ale nie wyniósł. Cały czas jest na tym samym poziomie.
To oznacza, że z każdym rokiem podatnicy są coraz biedniejsi a rząd coraz bogatszy.