Tajemnica bankowa przechodzi do historii. Aparat państwowy chce wiedzieć wszystko

Zdjęcie ilustracyjne. / foto: pixabayZdjęcie ilustracyjne. / foto: pixabay
Zdjęcie ilustracyjne. / foto: pixabay
REKLAMA

Pod presją Unii Europejskiej, polski rząd wprowadza nowe przepisy o zwalczaniu prania pieniędzy i finansowania terroryzmu. Oznaczają one, że tajemnica bankowa przechodzi do historii, a aparat państwowy będzie znał szczegóły wszystkich transakcji finansowych między firmami i osobami fizycznymi.

12 stycznia 2021 roku, gdy Polacy żyli zmianami w obostrzeniach wynikających z mniemanej pandemii koronawirusa, Rada Ministrów przyjęła projekt ustawy o zmianie ustawy o przeciwdziałaniu praniu pieniędzy oraz finansowaniu terroryzmu. Projekt przedłożył minister finansów Tadeusz Kościński.

24 lutego sprawa trafiła pod obrady Sejmu i parlament zajął się nią dokładnie wtedy, kiedy minister zdrowia Adam Niedzielski na konferencji prasowej ogłaszał nową politykę obostrzeń epidemicznych. Konferencja Niedzielskiego, jak można się było spodziewać, skupiła uwagę dziennikarzy (wystąpienie na żywo transmitowała większość polskich mediów), co miało o tyle istotne znaczenie, że nikt nie zainteresował się procedowaniem przez Sejm nowej ustawy. Tymczasem zmiany, które wprowadza się pod pretekstem przeciwdziałania terroryzmowi, mają znacznie poważniejsze skutki niż operetkowe decyzje Niedzielskiego o częściowym zamykaniu granic i województw.

REKLAMA

Po zamachach

Nowe prawo Centrum Informacji Rządowej uzasadnia w następujący sposób: Polskie prawo zostało dostosowane do dyrektywy Unii Europejskiej dotyczącej zapobiegania wykorzystywaniu systemu finansowego do prania pieniędzy lub finansowania terroryzmu. Powodem przyjęcia unijnych przepisów były m.in. zamachy terrorystyczne, które miały miejsce we Francji i Belgii. Nowe rozwiązania zwiększą przejrzystość przepływów finansowych, a w konsekwencji wzmocnią skuteczność organów odpowiedzialnych za wykrywanie środków finansowych pochodzących z działalności przestępczej lub służących finansowaniu działalności terrorystycznej.

Jest to oczywiście tłumaczenie nonsensowne, a winą za złe zmiany, jak zawsze, obarczana jest Unia Europejska. We Francji i Belgii zamachy istotnie miały miejsce, ale w Polsce udało się ich uniknąć (głownie dlatego, że Polska nie wypłaca imigrantom tak dużych zasiłków socjalnych jak kraje zachodnie). Implementowanie w Polsce rozwiązań wprowadzanych w trosce o kraje dotknięte zamachami, nie ma więc sensu.

Drugie kłamstwo rządu to zapewnienie, że prawo pozwoli „zwiększyć przejrzystość finansową” i skuteczność organów państwowych w walce z terroryzmem. Tak się nie stanie. Jedyne, co zwiększy ta ustawa, to inwigilacja0 Polaków.

POLECAMY BIBLIOTECE WOLNOŚCI

Wszyscy wszystko wiedzą

Ustawa rozszerza katalog instytucji, które będą miały dostęp do informacji o szczegółach kont bankowych, ich posiadaczach i prowadzonych na nich transakcjach. Do dotychczas uprawnionych instytucji (GIIF, prokuratura, służby) dojdzie Żandarmeria Wojskowa, Służba Celno-Skarbowa oraz… straż pożarna. Po co strażakom informacje o szczegółach bankowych transakcji? Odpowiedź na to pytanie znają zapewne tylko pomysłodawcy unijnej dyrektywy. Być może chodzi o to, aby strażacy, którzy dojdą do wniosku, że konkretny pożar był wynikiem podpalenia, będą mieli możliwość ustalenia, czy jego potencjalny sprawca (bo przecież nie będą znać jego imienia i nazwiska) do zakupu benzyny czy nafty wydał pieniądze z konta bankowego. Będzie więc można po dowolnym pożarze prześledzić wszystkie transakcje na zakup środków opałowych i dzięki nim próbować wytypować potencjalnego sprawcę (sic!).

Będzie to komedia i absurd przesuwający polskie państwo poza ostatnie granice śmieszności. Jednak katalog instytucji uprawnionych do wglądu w bankowe konta, musi niepokoić. Oznacza to bowiem, że już kilkanaście urzędów, a więc tysiące zatrudnionych w nich ludzi, będzie mogło poznać szczegóły każdej transakcji. Rząd tłumaczy, że dyrektywa wychodzi naprzeciw oczekiwaniom, aby objąć kontrolą firmy prowadzące działalność gospodarczą najbardziej narażoną na przestępstwa finansowe. W komunikacie czytamy: „Doprecyzowano listę instytucji, na które obowiązki nakłada ustawa o przeciwdziałaniu praniu pieniędzy oraz finansowaniu terroryzmu. Chodzi m.in. o dodanie do listy przedsiębiorców, którzy prowadzą działalność polegającą na: a) obrocie lub pośrednictwie w obrocie dziełami sztuki, przedmiotami kolekcjonerskimi oraz antykami, b) przechowywaniu, obrocie lub pośrednictwie w obrocie wspomnianymi towarami – dotyczy to transakcji o wartości równej lub przekraczającej równowartość 10 tys. euro – bez względu na to, czy transakcja jest przeprowadzana jako pojedyncza operacja, czy klika operacji, które wydają się być ze sobą powiązane”. Skąd ten pomysł? Dalsza część komunikatu mówi, że „Z raportów organizacji międzynarodowych zajmujących się przeciwdziałaniem praniu pieniędzy oraz finansowaniu terroryzmu wynika, że dzieła sztuki, antyki czy przedmioty o charakterze kolekcjonerskim są obecnie powszechnie wykorzystywane w procederze prania pieniędzy oraz finansowania działalności terrorystycznej”.

Wystarczy jednak spojrzeć do internetu, aby zorientować się, że tym rodzajem działalności zajmuje się w Polsce raptem kilkanaście podmiotów i nie obracają one ogromnymi sumami. Dzieło sztuki w internetowej galerii można sobie zamówić za kilkanaście-kilkadziesiąt tysięcy złotych. Kolekcjonerstwo nie jest wśród Polaków popularnym hobby, a już na pewno nie tak jak w krajach zachodnich (Francja, USA). Nie jest mi też znany przypadek, aby choć jedno śledztwo dotyczące prania pieniędzy obejmowało galerię sztuki. Jest to więc tłumaczenie absurdalne, które ma odwrócić uwagę od faktycznych przyczyn. A faktycznie chodzi o to, że rząd chce uzyskać pretekst do kontroli naszych rachunków bankowych, aby na bieżąco móc śledzić wszystkie transakcje.

Beneficjenci

Nowe prawo wprowadza również mechanizmy weryfikacji tzw. beneficjentów rzeczywistych. To osoby, które, jak czytamy, „pośrednio lub bezpośrednio sprawują kontrolę nad spółką”. Chodzi o te osoby, które nie wstydzą się zarabiać pieniędzy, ale z obawy przed wścibskim fiskusem nie chcą się z tym obnosić. Zakładają więc firmy na znajome osoby, które w ich imieniu prowadzą taką działalność. Aby ten proceder ukrócić, państwo wprowadziło Centralny Rejestr Beneficjentów Rzeczywistych (CRBR), w którym ma się znaleźć informacja o faktycznych kontrolujących spółki.

Przepisy regulujące funkcjonowanie tego rejestru są skonstruowane fatalnie, dają liczne pole do nadużyć, a zatem dają ogromną władzę aparatowi państwowemu nad obywatelem. Zyskali na tym doradcy podatkowi, którzy musieli szybko opanować metody obchodzenia CRBR, głównie z wykorzystaniem firm zagranicznych, rejestrowanych w rajach podatkowych.

POLECAMY BIBLIOTECE WOLNOŚCI

Bez gotówki

Zapędy rządowe budzą przerażenie zwłaszcza w kontekście deklaracji ministra finansów, aby w Polsce wprowadzić obrót bezgotówkowy. Umożliwia on kontrolowanie każdej transakcji, każdego zakupu, a zatem państwo ma już wiedzieć nie tylko wszystko o naszych rachunkach i majątkach, ale także o tym, kiedy, gdzie, co dokładnie i za jaką cenę kupiliśmy. Przerażenie budzi też pomysł spisu powszechnego, w którym mają zawierać się informacje o majątkach Polaków. Mają te informacje uzyskać rachmistrze.

Dane zostaną przetworzone i państwo będzie wiedzieć, ile każdy obywatel ma nieruchomości i ruchomości, jakich i gdzie, jakie ma zasoby pieniężne, jak ma urządzony swój dom (rachmistrz zobaczy to na własne oczy).

Złowieszczy scenariusz

Inaczej mówiąc: najpierw państwo wprowadzi rozszerzone przepisy o przeciwdziałaniu praniu pieniędzy, aby móc wyłapywać transakcje podejrzane (czyli wszystkie), potem spisze majątek Polaków przy okazji spisu (czyli każdy szczegół naszej majętności), a potem, już wyposażone w tę wiedzę, zlikwiduje pieniądz gotówkowy, aby system komputerowy na bieżąco dostarczał danych o transakcjach.

Będzie to więc gigantyczny, nieznany wcześniej mechanizm inwigilacji, dzięki któremu będzie można kontrolować na bieżąco każdy zakup dokonany przez każdego człowieka, a jeśli złowieszcze algorytmy wskażą na jakiś zakup podejrzany, natychmiast uruchomi się cały aparat skarbowy, aby konkretnego człowieka ścigać. Nie ma bowiem dla eurosocjalistów nic gorszego niż niezależny finansowo obywatel.

Leszek Szymowski


Najwyższy Czas - okładka nr 09-10 (2021).

REKLAMA