Dr Basiukiewicz o lockdownie: To absolutnie zła metoda walki. Nie ma żadnych dowodów, że gdziekolwiek w czymkolwiek pomógł

Dr Paweł Basiukiewicz. (Fot. Facebook)
Dr Paweł Basiukiewicz. (Fot. Facebook)
REKLAMA

Rok temu rozpętano panikę. Straszono nas, że dotknięcie miejsca, które wcześniej dotknęła osoba zakażona, może być śmiertelne. Doprowadzono ludzi do stanu absurdalnego strachu – mówi w rozmowie z „Pulsem Biznesu” o nowej, koronawirusowej rzeczywistości doktor Paweł Basiukiewicz.

Kardiolog niemal od początku ogłoszonej pandemii koronawirusa przekonuje, że większość podejmowanych działań jest nieadekwatna do faktycznego zagrożenia.

W rozmowie z „Pulsem Biznesu” wskazuje, że COVID-19 skutkuje śmiertelnością u 0,23 proc. osób zakażonych.

REKLAMA

Dodaje, że większe prawdopodobieństwo zgonu występuje u osób starszych. – Zasadniczo większość infekcji tak właśnie działa, że osoby starsze, które tak czy inaczej mają wyższe ryzyko zgonu, dotknięte przez dodatkowy czynnik chorobotwórczy, ciężej chorują. Czy to jest grypa? Grypa jest wywołana przez wirus grypy, przez wirus grypy, przez wirus SARS-CoV-2 wywołana jest choroba, którą nazwaliśmy COVID-19. Klinicznie ta choroba jakoś bardzo nie różni się od innej infekcji przeziębieniowej, która może wywołać śródmiąższowe zapalenie płuc, także o ciężkim przebiegu – mówi.

Jak według doktora Basiukiewicza należy walczyć z koronawirusem? – Trzeba dbać o zdrowie. Im ktoś zdrowszy, tym mniejsze ryzyko ciężkiego przebiegu. Przed wszystkim się nie zabezpieczymy, musimy zachowywać się racjonalnie. Im ktoś zdrowszy, im lepiej dba o kondycję, tym ryzyko zachorowania jest mniejsze, a jeśli zachoruje, to lepiej, żeby został w domu i nie zakażał innych – radzi.

Wskazuje, że lockdownów nie należy stosować, bo one niczego nie dają.

To absolutnie zła metoda walki z pandemią. To jest absolutnie zła metoda walki z czymkolwiek (…) Środki socjaldystansujące, takie jak zakaz podróży, zakaz przekraczania granic, zamykanie biznesów, zamykanie szkół, zakaz zgromadzeń, w końcu lockdown, ponadto izolacja osób podejrzanych o zakażenie czy kwarantanna osób z kontaktu, niszczą tkankę społeczną. Nie ma żadnych dowodów, że one gdziekolwiek w czymkolwiek pomogły. Dobrym przykładem jest porównanie efektu epidemicznego po zastosowaniu różnego stopnia restrykcji w amerykańskich stanach: Kalifornia versus Floryda. Zresztą profesor John Ioannidis porównywał efekty stosowania mniej intensywnych środków niefarmaceutycznych z bardziej intensywnymi – nie było żadnych różnic w przebiegu epidemii. Tyle mogę powiedzieć na ten tematmówi w rozmowie z „Pulsem Biznesu” dr Paweł Basiukiewicz.

REKLAMA