Lekarz ujawnia: „SOR w Radomiu od roku jest miejscem, gdzie najlepiej złapać Covida. Działania są na granicy kryminału” [VIDEO]

Lekarz z radomskiego SOR-u Piotr Kołodziej/Fot. screen Facebook
Lekarz z radomskiego SOR-u Piotr Kołodziej/Fot. screen Facebook
REKLAMA

W sieci pojawił się filmik, w którym Piotr Kołodziej, lekarz kontraktowy z SOR w Mazowieckim Szpitalu Specjalistycznym w Radomiu ujawnił, co się dzieje na oddziale. Jak mówił, pacjentów jest zbyt wielu, żeby lekarze byli w stanie zapewnić im odpowiednią opiekę. W jego ocenie, obecne działania są „na granicy kryminału”.

– Prawda o SOR-ze internistycznym (…) jest taka, że pacjentów mamy co najmniej dwukrotnie więcej niż z opowieści oraz z książki, do której czasami zerknąłem przed pandemią, czyli przed marcem – mówił medyk.

Lekarz odniósł się do skarg rodzin pacjentów, które nie mogą się dodzwonić do lekarzy na SOR-ze.

REKLAMA

– Nie odbieramy telefonów od rodzin, nie odbieramy żadnych telefonów komórkowych na dykty i nie będziemy odbierać dopóki ten szał nie minie, dlatego że nie mamy na to czasu. Nie mamy czasu zająć się pacjentami, nie mamy czasu przejrzeć ich wyników, nie mamy czasu zlecić następnych leków. Przegapiamy godzinę, po 8 godzinach, kolejną dawkę antybiotyku dostaje pacjent w 10. godzinie, bo fizycznie nie jesteśmy w stanie, dlatego że jest nas za mało i że jest za dużo pacjentów na SOR-ze – zaznaczył.

Jak podkreślał, na część internistyczną SOR-u codziennie przyjeżdża między 50 a 80 pacjentów.

– W niedzielę miałem to „szczęście”, że byłem sam na dyżurze, bo nie przyszła druga osoba rozpisana. Nie wiem nawet, dlaczego, nie dzwoniłem, nie pytałem. To nie ma znaczenia. Zająłem się pacjentami. Do 12 wyczyściłem, czyli zorientowałem się we wszystkim, co mi zostawiono. Zostawiono mi 16 pacjentów. W międzyczasie przyjmowałem nowych pacjentów. W tym całym bałaganie przyjąłem pięćdziesiąt kilka osób. Zostawiłem na rano – bo w godz. od 22.00 do rana przyjąłem prawie 20 pacjentów (…). Nie miałem czasu, ani możliwości zerknąć, wypisać, sprawdzić wyniki, zobaczyć efekt lekowy, bo po prostu całą dobę byłem na obrotach – relacjonował.

Jak podkreślał, nikt go nie zmusi do pracy w takich warunkach, „żaden minister zdrowia”.

– To, co się dzieje na części internistycznej SOR-u to już nie zakrawa o żadną kpinę. My prawie rok wojujemy, czekamy na jakąś pomoc. Ale bez wsparcia i odciążenia nie damy rady – mówił.

Lekarz wskazał, że liczba pacjentów wielokrotnie przekracza możliwości oddziału.

Zagrożeniem nie kościół ani supermarket – tylko radomski SOR

– Chcę państwu powiedzieć, że to bujda – to, co opowiada telewizja. Bo nie sklep typu market – nie będę wskazywał, czy to Lidl, Biedronka, Lewiatan, cokolwiek – to nie galeria, ani kościół – tylko SOR w Radomiu od roku jest miejscem, gdzie najlepiej złapać Covida. Bo nie ma żadnej normy 2 metry od siebie, połowa starszych osób ściąga maski – nie tylko nos wystawia, ale całe usta – pod pretekstem – z dobrą saturacją – że im jest duszno. I to jest miejsce, gdzie można się zarazić Covidem. A pacjenci oczekują 5-6 godzin. Starsze osoby – mówił.

Drastyczny wzrost umieralności

Radomski SOR zrobił statystykę umieralności na oddziale do jesieni – przez pół roku pandemii.

– Okazało się, że w ciągu pół roku na SOR-ze umarło nam dwukrotnie więcej pacjentów niż przez ostatnich pięć lat. Czyli prawie 20-krotnie wzrosła śmiertelność na SOR-ze – mówił.

– Nie jesteśmy w stanie świadczyć usług, bo nie jesteśmy w stanie trzymać żadnych norm, nie tylko epidemicznych, ale żadnych norm. Te działania, które my mamy, są na granicy kryminału. Nie jesteśmy w stanie, fizycznie – padniemy na nosy, nie chcemy umrzeć na zawał na dyżurze, co też się lekarzom i czasem pielęgniarkom zdarza. Nie chcemy tego, ale nie jesteśmy w stanie dopilnować norm, które się pacjentom należą – podkreślał Piotr Kołodziej.

Źródło: Facebook

REKLAMA