Chaos na granicy z Meksykiem. Administracja Bidena nie radzi sobie z inwazją nielegalnych imigrantów

Tłumy imigrantów w meksykańskiej Tijuanie na granicy z USA. Zdjęcie: Stringer/dpa Dostawca: PAP/DPA.
Tłumy imigrantów w meksykańskiej Tijuanie na granicy z USA. Zdjęcie: Stringer/dpa Dostawca: PAP/DPA.
REKLAMA

Rozluźnienie przez prezydenta Joe Bidena polityki imigracyjnej doprowadziło do gwałtownego, niekontrolowanego napływu nielegalnych przybyszów przez granicę USA z Meksykiem. Jak zauważa agencja Associated Press na ich przyjęcie nie przygotowały się nowe władze, zmieniając obowiązujące wcześniej przepisy.

Nowa administracja zapowiedziała m.in., że nie będzie kontynuować polityki byłego prezydenta USA Donalda Trumpa. Ten zakończył m.in politykę „łap i wypuszczaj” która była prowadzona przez Obamę. Chodziło m.in o zezwalanie nielegalnym imigrantom na pozostawanie na terytorium USA jeśli oznajmią, że chcą ubiegać się o azyl.

Trump ukrócił też wykorzystywanie dzieci do przekraczania granicy. Ich „opiekunowie” towarzyszący im przy przekraczaniu granicy mogli pozostać z dziećmi w USA. Tak rozkwitł biznes przemycania dzieci i handlu nimi. Biden zapowiedział też przyjęcie do USA 25 tysięcy azylantów, zmuszonych do oczekiwania w Meksyku na rozpatrzenie ich spraw. Obiecał także amnestię dla nielegalnych imigrantów. Oznaczać ma ona legalizację pobytu i wejście dla nich na ścieżkę uzyskania obywatelstwa.

REKLAMA

Agencja Associated Press twierdzi, że Waszyngton podjął wysiłki zmierzające do opracowania nowego prawa imigracyjnego, by rozwiązać długofalowe problemy. W rzeczywistości chodziło głównie o działanie czysto polityczne i likwidację przepisów, które wprowadziła administracja Trumpa. Nie było w tym żadnego planu poza chęcią udowodnienie, że Trump jest „zły”. Teraz administracja Bidena nie panuje nad chaosem na granicy i inwazją przybyszów, pochodzących głównie z Ameryki Południowej. W aresztach federalnych przebywa 14 tys. imigrantów, a oczekuje się wzrostu ich liczby.

Powinni byli szybciej przewidzieć konieczność zapewnienia miejsca (dla młodych imigrantów). Z perspektywy czasu myślę, że zanim zmienili zasady, może powinni byli poczekać, aż przygotują im schronienie – mówi cytowany przez AP Ronald Vitiello, który służył niegdyś jako p.o. dyrektora urzędu ds. imigracji i egzekwowania ceł (ICE) oraz szef Straży Granicznej w administracjach republikańskiej i demokratycznej.

Według ośrodka badań opinii publicznej Pew Research Center w lutym służby graniczne wytropiły 18 945 osób, usiłujących całymi rodzinami przedrzeć się do USA, a także 9 297 dzieci bez opieki. Stanowiło to, odpowiednio, wzrost o 168 proc. i 63 proc. w zestawieniu ze styczniem. ledwie minęły dwa miesiące prezydentury Bidena, a administracja już straciła kontrolę nad tym co dzieje się na granicy.

Stwarza to ogromne wyzwanie logistyczne, ponieważ w szczególności dzieci wymagają wyższych standardów opieki i koordynacji między agencjami rządowymi – pisze AP, dodając, że w różnych okresach kadencji prezydenta Trumpa było nawet więcej imigrantów, usiłujących przekroczyć granicę, w tym małoletnich, a także tych, którzy zdołali się przedrzeć. Amerykańska agencja nie wspomina o tym, iż lewicowe organizacje przy wsparciu Demokratów i propagandowym mediów organizowały wielkie kolumny nielegalnych imigrantów zmierzających przez Amerykę środkowa i Meksyk do USA.

Urzędnicy nowej administracji zrzucają winę za obecną sytuację na poprzedników. Argumentują, że prezydent Biden odziedziczył bałagan, wynikający z podkopywania i osłabienia systemu imigracyjnego. Biały Dom przypomina też o wysłaniu w sukurs służbom imigracyjnym i granicznym funkcjonariuszy Federalnej Agencji Zarządzania Kryzysem (FAMA), zajmującej się z definicji pomocą w obliczu klęsk żywiołowych.

Prezydent i jego współpracownicy odrzucili pogląd, że to, co dzieje się teraz, jest „kryzysem”.

Sądzę, że w przyszłym miesiącu będziemy mieli wystarczająco dużo łóżek dla dzieci, które nie mają się gdzie podziać. Zdecydowana większość osób przekraczających granicę jest odsyłana, natychmiast odsyłana – przekonywał prezydent Biden w niedawnym wywiadzie dla ABC News.

Republikanie krytykują Bidena za wysyłanie sprzecznych sygnałów.

To coś więcej niż kryzys. To rozdziera serce – ocenił przywódca mniejszości GOP w Izbie Reprezentantów Kevin McCarthy.

Niektórzy tzw. analitycy uzasadniają narastającą falę imigracji m.in. huraganami, które zeszłej jesieni nawiedziły Amerykę Środkową, skutkami gospodarczymi pandemii koronawirusa oraz przemocą ze strony gangów. Wskazują też na migrację sezonową oraz fakt, że tysiące imigrantów od miesięcy czeka na rozpatrzenie ich spraw po drugiej stronie granicy.

To wszystko tylko propagandowe opowiastki na potrzebę sprzyjających Demokratom media. Administracja Bidena wstrzymała budowę muru. Znów zaczęła wypuszczać zatrzymanych nielegalnych imigrantów i obiecała amnestię. Kto żyw ruszył więc znów na pilnowana gorzej granice, by dostać się do USA i zostać objętym amnestią. Demokraci chcą jak największej imigracji, bo oznacza ona „import” elektoratu. Imigranci głosują głównie na nich co pozwala im zdobywać władzę i sprawować ją jak choćby w Kalifornii.

REKLAMA