W Miami Beach na Florydzie, w związku z łamaniem obostrzeń koronawirusowych przez imprezowiczów, odcięto drogi prowadzące do miasta, a na chcącą bawić się młodzież wysłano nawet oddziały SWAT.
W miniony weekend Floryda, pomimo obowiązujących obostrzeń, przeżyła prawdziwe oblężenie turystów. Głównie studenci, korzystający z wiosennej przerwy, postanowili wrócić do normalności i już dłużej nie żyć w strachu przed złowrogim wirusem.
Bawiący się ludzie oczywiście łamali absurdalne obostrzenia, które przed ostatnim weekendem zostały jeszcze zaostrzone. Wprowadzono stan wyjątkowy, a także godzinę policyjną od godziny 20 do 6 rano.
Mimo tego, że zamknięte były kluby, bary, ośrodki rozrywki, a nawet plaże, na ulicach Florydy zgromadziła się masa młodych ludzi, którzy chcieli się dobrze bawić.
– Jeżeli dostanę koronę, to ją dostanę. Nie powstrzyma mnie to przed imprezowaniem – stwierdził jeden z imprezowiczów w rozmowie z reporterem stacji FOX News.
– To wyglądało jak koncert rockowy. Nie można było zobaczyć chodnika i nie można było zobaczyć kawałka trawnika – relacjonował z kolei zarządca miasta w rozmowie z ABC News.
Główne zgromadzenie rozpoczęło się o godzinie 20 w pobliżu Ocean Drive. Impreza potrwała jednak jedynie godzinę, gdyż na miejsce skierowano oddziały SWAT. Turystów przepędzono przy użyciu gazu pieprzowego.
Ponadto zatrzymanych zostało 150 osób, które nie stosowały się do restrykcji.
Here’s Miami Beach tonight, 10 minutes after new 8 p.m. city-wide curfew.
City also declared a State of Emergency today in light of larger than expected #SpringBreak crowds. @CBSMiami pic.twitter.com/D6aCjgE2cf
— Brooke Shafer (@BrookeShaferTV) March 21, 2021
Dreams and Nightmares playing rn. There’s a curfew in Miami Beach pic.twitter.com/tdQGBhIhtb
— Joel Franco (@OfficialJoelF) March 21, 2021