Młoda Lewica to ma dopiero problemy. Tym razem w temacie „seksualizacji sutków”

Biedroń
REKLAMA

Niejaka Weronika Szyszka z Młodej Lewicy postawiła problem, który chyba jest istotny i dla całej partii. Sama poseł Anna-Maria Żukowska z SLD jej wypowiedź na Twitterze udostępniła.

Chodzi o poważny problem „równościowy”. Pani Szyszko bowiem pyta:

„Dlaczego damskie sutki są seksualizowane, A męskie nie? Nadal kontrowersją jest kobieta bez biustonosza pod ubraniem, A mężczyzna bez koszulki świecący sutkami jest ignorowany w dyskusji?”

REKLAMA

Z postu dowiadujemy się, że kobieta jest „kontrowersją”. Przy okazji trudno też zrozumieć, o co chodzi z „ignorowaniem w dyskusji” „mężczyzny bez koszulki”. Zapewne to skróty myślowe (?), ale dopytajmy o co jej chodzi?

Czy o to, by zacząć także „seksualizować sutki męskie”, czy też o zaprzestanie „seksualizacji” sutek kobiecych? Rzecz jest chyba dla autorki ważna, bo pisze o sobie, że interesuje ją „zdrowie psychiczne”.

Są tu też jednak poważne implikacje logiczne takiej wypowiedzi. Jeśli uznać, że „seksualizacja” sutków danej płci to kontekst tylko kulturowy i można to zmienić, to przeczyłoby to temu, że mężczyźni niejako z „automatu” na widok niektórych atrybutów kobiety się podniecają (na odwrót czasami też).

Rzecz może dotyczyć jednak i np. homoseksualistów. I co wtedy? Wyjdzie na to, że ci uwiedzeni z kolei atrybutami męskości, też po prostu są ofiarami kontekstu kulturowego. Wtedy teoria gender dałaby nawet podstawy do ich „leczenia” z przypadłości homoseksualnej.

Zostawmy jednak lepiej problemy Młodej Lewicy w spokoju, bo rzeczywiście może to spowodować, że wkrótce przyjdzie się rzeczywiście zainteresować dodatkowo zdrowiem psychicznym… Co prawda Szyszka proponuje także na Twitterze, żeby zabrać pieniądze na lekcje religii i przeznaczyć na psychologów, ale po zetknięciu z politykami Młodej Lewicy, takich środków może szybko zabraknąć.

REKLAMA