Nauczyciel musi oddać państwu 41 mln złotych. Pan Krzysztof jest bezradny

Nauczyciel, szkoła - zdj. ilustracyjne.
Nauczyciel, szkoła - zdj. ilustracyjne. (pixabay.com)
REKLAMA

Krzysztof Wiktor musi oddać państwu 41 mln złotych. Nauczyciel usłyszał wyrok, mimo, że sąd uznał, że się nie wzbogacił.

Sprawa Krzysztofa Wiktora wzbudziła spore kontrowersje. 52-letni nauczyciel musi oddać państwu aż 41 mln złotych.

Tak gigantyczna kwota to nic, w porównaniu z decyzją poprzedniego sądu. Wcześniej nad nauczycielem wisiało widmo zwrotu 411 mln złotych.

REKLAMA

52-latek ma tylko pensję nauczycielską i dom z żużlowych pustaków, w którym mieszka z czwórką dzieci i żoną. Skąd tak gigantyczny dług?

– W 1994 r. kończyłem studia w Opolu. Zakładałem już rodzinę, ale pracy nie było. To nie były takie czasy jak teraz – opowiada nauczyciel.

Dostał pracę na stacji benzynowej. – Miasteczko się śmiało, że skończyłem chemię, żeby wlewać paliwo – wspomina.

„Byłem wydawcą paliw. Co to znaczy? To była gigantyczna hurtownia, obracaliśmy milionami litrów. Moim zadaniem było sprawdzanie, czy wszystko się zgadza. Szef, nazwijmy go K., mi mówił, co i jak mam zrobić, a ja to robiłem” – opowiada.

W kwietniu 2001 przyjechali funkcjonariusze CBŚ. – Zabrali mnie do Zielonej Góry na dołek. Beczałem jak bóbr. Byłem za kratkami, a nie miałem jeszcze 30-tki. No i naprawdę nic nie zrobiłem – mówi pan Krzysztof.

Śledczy pokazywali mu faktury, które wystawiał. Tłumaczył, że wystawia rocznie „tysiące faktur” i nie pamięta, jakie tydzień temu wystawił.

Śledczy kazali mu tłumaczyć się z dokumentów sprzed lat. Adwokat sugerowała mu, że wszyscy inni pracownicy się przyznali, a szef uciekł za granicę – co okazało się kłamstwem.

Po wyjściu z aresztu do pracy nie wrócił. Został nauczycielem.

Natomiast sprawa faktur i mafii paliwowej się ciągle toczyła. – Byłem ciągle gdzieś wzywany, to przez CBŚ, to przez prokuraturę, to przez ABW. Wzywali mnie do różnych miast i ciągle walcowali to samo – opowiada.

W 2001 roku mężczyzna usłyszał, że za oszustwa grożą mu 2 lata więzienia i 3 tys. grzywny. W 2005 roku prokuratura zaczęła mu zarzucać jeszcze udział w zorganizowanej grupie przestępczej.

– I tak się dowiedziałem, że działałem w mafii paliwowej – mówi z rezygnacją Krzysztof Wiktor.

Wyroki

W 2011 roku mężczyzna został uniewinniony. Dwa lata później sąd zdecydował o ponownym rozpatrzeniu sprawy.

W 2016 roku sąd stwierdził, że mężczyzna musi oddać Skarbowi Państwa 411 mln złotych, bo tyle państwo miało stracić na fikcyjnych fakturach, które Wiktor miał wystawiać.

– Dodatkowo Wiktor został skazany na dwa lata w zawieszeniu na pięć. Jeśli pieniędzy nie będzie spłacał, może więc trafić za kratki – wskazuje portal Money.pl.

Śledczy i sąd nie chcieli uwierzyć, że mężczyzna sam zbudował dom, a ziemię dostał od rodziny. – Dom jest wybudowany z pustaków żużlowych, to nie żadnej luksus. Tłumaczyłem to śledczym, ale chyba nie chcieli słuchać – opowiada, dodając, że kosztował go ok. 50 tys. zł.

Sąd Apelacyjny w Krakowie w 2019 uznał, że Wiktor nie wzbogacił się na działalności w mafii paliwowej. Ale stwierdził również, że faktury były fikcyjne, a na oszustwach korzystali jego mocodawcy.
Jednak nauczyciel nie jest w stanie spłacić nawet 41 mln złotych, do których obniżono wyrok z 411 mln.

– Gdy dyrektorka szkoły, w której pracował, dowiedziała się o wyroku, wręczyła mu wypowiedzenie. Do października Wiktor dostaje zapomogę dla bezrobotnych – wyjaśnia Money.pl.

Częstochowska skarbówka 18 lutego wysłała mu wezwanie do zapłaty na 41 milionów.

Źródło: Money.pl

REKLAMA