Pandemia pozwala łamać zasady demokracji i faworyzować uliczne manifestacje lewaków

Starcia z policją protestujących przeciwko lockdownowi w Holandii. Zdjęcie: YT/Omroep West
Starcia z policją protestujących przeciwko lockdownowi w Holandii. Zdjęcie: YT/Omroep West
REKLAMA

W teorii w czasach pandemii i lockdownu w większości krajów obowiązuje zakaz zgromadzeń. Władze, przynajmniej częściowo, starają się jednak okazywać, że respektują zasady wolności wyrażania swoich przekonań. „Spontaniczne” demonstracje są więc często tolerowane, ale nie dla wszystkich.

Pandemia spowodowała, że sporo zależy tu od „widzimisię” lokalnej władzy. Obserwujemy to m.in. także w Polsce. Dobrym przykładem jest też Holandia. Dziennik „De Telegraaf” zarzucił burmistrz Hagi Femke Halsemie stronnicze traktowanie nielegalnych demonstracji i preferowanie zgromadzeń lewicy.

Z kolei protesty, z którymi burmistrz się nie zgadza, są rozwiązywane. Największy dziennik Holandii skierował swoje zarzuty pod adresem lewicowej burmistrz Amsterdamu i pisze o jej hipokryzji. Halsema co tydzień tłumi protesty przeciw godzinie policyjnej, ale wcześniej odmówiła rozwiązania demonstracji Black Lives Matter na placu Dam.

REKLAMA

Tłumaczyła się, że ta ostatnia była „zbyt ważna”. Rzekomo ciężki los Murzynów okazuje się ważniejszy od „ciężkiego” losu wszystkich obywateli.

Gazeta wskazuje, że mediach społecznościowych pojawiły się krytyczne opinie, gdy sobotnia demonstracja na Museumplein, przeciwko obowiązywaniu godziny policyjnej, wprowadzonej w związku z pandemią Covid-19, została rozwiązana przez policję.

Poinformowała ona przez megafon, że „burmistrz wydał zarządzenie awaryjne”. Policja użyła armatek wodnych oraz funkcjonariuszy policji konnej. Na Twitterze przypominano wtedy wystąpienie burmistrz, która jest członkiem partii Zielonych (GroenLinks) po demonstracji BLM. Wtedy mówiła, że „prawo do demonstracji waży więcej niż zasady określone w przepisach dotyczących sytuacji nadzwyczajnych”.

„De Telegraaf” uważa takie podejście za arbitralne i cytuje oburzone głosy z mediów społecznościowych.

Burmistrz nie odniosła się wprost do ataku „De Telegraaf”. Miasto wydało jednak w sobotę wieczorem komunikat prasowy, w którym czytamy, że „w Amsterdamie każdy może demonstrować, o ile uczestnicy spełniają warunki, które mają zastosowanie do ochrony zdrowia publicznego i zapobiegania zakłóceniom porządku publicznego”.

Nawet Amnesty International skrytykowała używanie siły przez funkcjonariuszy policji. Dagmar Oudshoorn z AI Nederland, powiedziała portalowi NU, że burmistrzowie zbyt szybko używają policji, czym ograniczają prawo do demonstracji.

Źródło: PAP

REKLAMA