Staszewski i Bodnar w akcji jak oszustwo metodą na „policjanta”. Gejowy działacz rozsiewa fałszywki, a RPO to promuje [FOTO]

Gejowy aktywista Staszewski rozsiewa w sieci fałszywki o inwigilacji przez służby. Zdjęcie: PAP/Radek Pietruszka
Gejowy aktywista Staszewski rozsiewa w sieci fałszywki o inwigilacji przez służby. Zdjęcie: PAP/Radek Pietruszka
REKLAMA

Znany z oszukańczych akcji i rozsiewania fake newsów działacz LGBTETC Staszewski, razem z finansowaną przez Sorosa fundacją, wyszykował kolejną prowokację. Tym razem  w sprawie inwigilacji przez polskie służby. Staszewski mniema, że służby powinny powiadamiać każdego obywatela, że został poddany obserwacji i wysyłać do niego list. Cała akcja przypomina oszustwa „na policjanta”, służące do wyłudzania pieniędzy od nieświadomych osób.

Staszewski dał o sobie znać światu po oszukańczej akcji służącej do kłamliwego wmawiania, że w Polsce istnieją jakieś specjalne strefy, w których nie mogą przebywać osoby LGBT. Teraz gejowy działacz, razem z fundacją Panoptykon, przyszykował kolejną prowokację, tym razem dotycząca inwigilowania przez służby. Za pieniądze fundacji Panoptykon spreparowano dokumenty, które – choć wykreowane – mają wyglądać, jak prawdziwe. To listy do gejowego działacza i innych osób od nieistniejącej Agencji Bezpieczeństwa Narodowego. Staszewski opublikował skan owego fałszywego listu, w Którym Agencja Bezpieczeństwa Narodowego informuje go, że był inwigilowany.

Tytuł „dokumentu”:
Informacja o poddaniu kontroli operacyjnej”.
W spreparowanej przez Staszewskiego fałszywce napisano: „Zgodnie z art. 8 ust 2 pkt 3 ustawy z 1 kwietnia 2019 r. o Komisji Kontroli Służb Specjalnych informujemy, że Agencja Bezpieczeństwa Narodowego działając na podstawie postanowienia Sądu Wojewódzkiego w Warszawie z dnia 19 października 2019 r. od 21 października 2019 r. do 20 grudnia 2019 r. prowadziła wobec barta Staszewskiego jako osoby podejrzewanej o przestępstwo wskazane w art 286 Kodeksu karnego (oszustwo) kontrolę operacyjną”.

REKLAMA

„Informujemy, że postępowanie w tej sprawie zostało umorzone. Materiały pozyskane w wyniku prowadzonej kontroli operacyjnej zostały zniszczone” – czytamy dalej w „dokumencie”, który opublikował gejowy aktywista.

Skan fałszywki Staszewski opatrzył takim, niezrozumiałym i nie wiadomo do czego odnoszącym się, komentarzem: „2 minuty, tyle czasu potrzebuje policjant aby cię zinwigilować. Mamy prawo wiedzieć.”

Być może Staszewskiemu chodzi o to, że teraz dzięki środkom łączności policjant – po zatrzymaniu kogoś – może sprawdzić, czy nie jest to np. poszukiwany oszust.

Podobny „list” opublikowała dziennikarka Radia Tok FM Agata Kowalska, która miała niby być inwigilowana razem ze swoją żoną, czy kim tam.

„W sobotę dostałam takie pismo z Agencji Bezpieczeństwa Narodowego. Czy mieli prawo mnie inwigilować? A przy okazji moją żonę – adwokatkę? Kto miał dostęp do tych materiałów? Co teraz mogę zrobić? O tym dziś w #Powiekszenie z @WojciechKlicki z @panoptykon „– napisała Kowalska na Twitterze.

W żenującej akcji promowania fałszywek, udział wziął też wciąż jeszcze pozostający na stanowisku RPO Bodnar. Państwowy urzędnik uczestniczył więc w prowokacji, w promowaniu oszustwa, fałszywek, w akcji przypominającej oszustwa „na policjanta”, czy „na wnuczka”.

W mediach społecznościowych krążą fałszywe skany i wpisy sugerujące jakąś inwigilacje. To klasyczne fake newsy i oszukańcze prowokacje. Nikt nie ma obowiązku robić wielkiego powiększenia skanu tych listów, by przeczytać napisane małym drukiem, iż te prowokacje opłaca fundacja Panoptykon, która jest finansowana przez organizację Sorosa i ze środków Mechanizmu Finansowego Europejskiego Obszaru Gospodarczego i Norweskiego Mechanizmu Finansowego (tzw. Funduszy norweskich i Funduszy EOG) 2014-2021.

PiS pozwolił, by płynące z zagranicy pieniądze finansowały takie prowokacyjne oparte na fałszerstwach, oszustwach i kłamstwach akcje.

REKLAMA