Prostytucja kwitnie w lockdownie. Holandia ma problem

Prostytucja Fot. ilustr. Twitter F-Desouche
Prostytucja Fot. ilustr. Twitter F-Desouche
REKLAMA

W Holandii lockdown ma nieoczekiwany skutek. Dwukrotnie wzrosła liczba zgłoszeń dotyczących nielegalnej prostytucji.

W związku z lockdownem prostytucja w Holandii jest „zamrożona”. Ale „branża” zamknąć się nie zamierza.

Premier Mark Rutte na „odmrożenie” tej branży się nie godzi, gdyż jest „za bardzo kontaktowa”. W odpowiedzi pracownicy seksualni poprzenosili swoje usługi do hoteli, prywatnych domów i na wakacyjne kempingi.

REKLAMA

„W Holandii usługi seksualne są opodatkowane i legalne tak długo, jak długo odbywają się w zarejestrowanych domach publicznych. Nielegalne jest świadczenie usług seksualnych poza nimi, w tym przyjmowanie klientów w hotelach czy prywatnych mieszkaniach” – wskazuje Deutsche Welle.

Tymczasem z raportu organizacji Meld Misdaad Anoniem, rejestrującej doniesienia o przestępstwach i przekazującej je organom śledczym, wynika, że w czasie pandemii liczba zgłoszeń, w tym dotyczących nielegalnej prostytucji, wzrosła dwukrotnie.

– Ulice, gdzie dotychczas często prowadzono nielegalną działalność nie wzbudzając niczyjej podejrzliwości, nagle opustoszały. W rezultacie łatwiej zauważyć, jeśli dzieje się coś nietypowego. Poza tym znacząco wzrosło zaangażowanie społeczeństwa, nadużycia są mniej akceptowane, a ludzie chętniej informują, jeśli zauważą przejawy przestępstwa – stwierdził rzecznik stowarzyszenia Marc Janssen.

Hotele jako domki schadzek

Problem jest o tyle wielkie, że już w grudniu burmistrzyni Amsterdamu Femke Halsema zdecydowała o zawieszeniu na trzy miesiące działalności hotelu Urban Lodge w zachodniej części miasta. W piśmie do rady miasta tłumaczyła, że „przeprowadzona w hotelu kontrola ujawniła zjawisko prostytucji na dużą skalę”.

Sąsiedzi hotelu skarżyli się, że wokół hotelu (i w nim) kręcili się pracownicy seksualni i liczni klienci. Natomiasy na pobliskim parkingu w samochodzie jednego z klientów znaleziono odurzoną narkotykami niepełnoletnią dziewczynę.

Z kolei w ubiegłym tygodniu władze Amsterdamu zdecydowały o tymczasowym zamknięciu innego działającego w mieście hotelu. Nazwa nie została ujawniona, ale powód decyzji był taki sam: „nielegalna prostytucja”.

Pracownicy seksualni w Holandii sprzeciwiają się ograniczeniom nałożonym przez władze i twierdzą, że są one jedynie wyrazem uprzedzeń wobec branży a nie realnej troski o zdrowie publiczne.

– Koronawirus nie jest przekazywany drogą płciową. Można wprowadzić odpowiednie zasady, jak np. zakaz całowania, które pozwoliłyby odmrozić usługi w bezpieczny sposób – mówi Andre van Dorst, dyrektor związku zawodowego pracowników seksualnych VER.

Źródło: Deutsche Welle

REKLAMA