Ważny polityk francuski twierdzi, że przyszłością świata jest „metyzacja” społeczeństw

Jean-Luc Melenchon. Fot. Wikipedia
Jean-Luc Melenchon. Fot. Wikipedia
REKLAMA

Do niedawna twierdzenia o planach „metyzacji” Francuzów, czyli podmianie społeczeństwa i roztopienia go w wielokulturowości, były zaliczane do teorii spiskowych skrajnej prawicy. Tymczasem ważny polityk lewicy i szef dużej partii Zbuntowana Francja (LFI), Jean-Luc Melenchon mówi o tym wprost.

Według Mélenchona „metyzacja” to nawet nie przyszłość Francji, ale całego świata. Swoją drogą, ciekawe co na to Chińczycy? Szef LFI potępiał „nienawiść”, która według niego panuje dziś we Francji wobec muzułmanów i imigrantów. Przy okazji okazał się zwolennikiem „wymieszania ras”.

Jean-Luc Mélenchon jest tu zwolennikiem koncepcji pochodzącego z Martyniki komunizującego pisarza i filozofa Edouarda Glissanta, który zmarł w 2011 roku. Zajmował się teorią „postkolonialnej kreolizacji”. Pisał o nowych „tożsamościach kulturowych”, globalnym myśleniu, był bliski masonerii.

REKLAMA

Melenchon nawiązuje do tego filozofa i jeszcze 21 września mówił o „kreolizacji społeczeństwa”. Dodał, że to nowa rzeczywistość, która się dzieje. Teraz swoje proroctwa „metyzacji” Francji i świata powtórzył w niedzielę 21 marca w programie „Zagadnienia polityczne” na antenie France Info.

Szef partii La France Insoumise mówił, że we Francji trwa „rasistowski horror” i wziął w obronę muzułmanów. Tutaj niespodzianki nie ma, bo Melenchon to zwolennik tzw. islamo-goszyzmu. Widzi w muzułmanach potencjał do „zmiany świata” i przeciwstawia się rządowym planom walki z tzw. „separatyzmem islamistycznym”.

Lewicowy polityk mocno się jednak rozpędził i mówił na temat „metyzacji”: „Nasze dzieci nie pójdą i nie będą prosić cię o pozwolenie na wzajemną miłość, robią to i będą to robić. Zmienią się nasze obyczaje, a metyzacja jest przyszłością świata”.

Jean-Luc Mélenchon w ognistej tyradzie dodał: „Jesteśmy jednym gatunkiem i to się w końcu spełni. Żeglujemy razem w przestrzeni międzyplanetarnej, po morzach. Oczywiście, my ludzie lewicy, płacimy za to pierwsi, ponieważ jesteśmy obozem solidarności. Dla nas nie ma różnicy w prawach między mężczyzną i kobietą, czarnym i białym, muzułmaninem i nie-muzułmaninem”.

Przynajmniej szczerze…

REKLAMA