Co mówił Biden na wideokonferencji podczas szczytu UE? Długo nie przemawiał

Joe Biden w pierwszych godzinach swej prezydentury podpisał kilkanaście rozporządzeń w tym o powrocie do paryskich porozumień klimatycznych. Zdjęcie: YT/9News
Joe Biden Zdjęcie: YT/9News
REKLAMA

Amerykański prezydent wziął udział w wideokonferencji pierwszego dnia szczytu 27 krajów UE. Dołączył do szefów państw europejskich w czwartek 25 marca wieczorem. Ze strony Brukseli zaproszenie Bidena było gestem „rozwinięcia czerwonego dywanu” dla nowego prezydenta USA.

Takiego zaszczytu dostąpił w 2009 roku Barack Obama. Donalda Trumpa nie zapraszano, co sporo mówi o wizji partnerstwa UE z Amerykanami. Konserwatystę w Białym Domu po prostu starano się przeczekać…

Biden rzeczywiście nie jest chyba w ze względu na wiek w najwyższej formie. Jego wystąpienie było bardzo krótkie i trwało około 15 minut. Była w nim mowa o „wspólnych wartościach USA i UE”, a także o „partnerstwie” opartym „o ludzką godność i wolność słowa”, co w kontekście medialnego zakneblowania jego poprzednika brzmiało dość absurdalnie.

REKLAMA

Joe Biden wyznaczył, jako wspólne pola działania, walkę z Covid 19, klimat, a dopiero później gospodarkę i bezpieczeństwo. Dodał, że jest gotowy do współpracy gospodarczej i handlowej, przypominając o czteromiesięcznym „zawieszeniu broni” zaproponowanym w konflikcie między Airbusem a Boeingiem.

Szczepionki z USA do Europy nie popłyną, bo Biden chce najpierw, do końca kwietnia, zaszczepić 200 milionów Amerykanów. Dodał, że USA wpłaciły 4 miliardy dolarów na program Covax.

Biden widzi wspólne działania Waszyngtonu i Brukseli wobec Turcji, na Kaukazie Południowym, w Europie Wschodniej i na Bałkanach Zachodnich. Wyraził też „pragnienie współpracy z Rosją”.

Amerykański prezydent mniej ciepło mówił o „konkurencji” Chin i wyzwaniach w perspektywie długoterminowej. Dodał, ze Chiny są dla niego symbolem konfrontacji między demokracjami i „autokracjami”. Większą ostrożność w tym temacie przejawiła kanclerz Niemiec Angela Merkel.

Udział w wirtualnym spotkaniu „27” komentowano jako kolejny przejaw chęci Waszyngtonu do „ożywienia stosunków” z UE. Przypominano, że wcześniej Brukselę odwiedził odpowiedzialny za sprawy zagraniczne USA Antony Blinken.

Źródło: Le Figaro

REKLAMA