Według nieoficjalnych jeszcze wyników, wybory w Izraelu z 23 marca wygrała partia premiera Beniamina Netanjahu Likud. Według sondaży partia ta uzyskała od 31 do 33 mandatów w 120-osobowym Knesecie.
Na drugim miejscu jest centrowa partia Jesz Atid („Jest przyszłość”) Yaira Lapida, której przypadnie od 16 do 18 miejsc w parlamencie.
Benjamin Netanjahu ma szanse pozostać premierem jeśli skaptuje prawicową partię Yamina, na czele której stoi Naftali Bennett (7-8 mandatów). On sam wspierał rząd, ale krytykował wiele jego decyzji.
Bez tej partii Netanjahu i jego sojusznicy mogą liczyć na 53-54 miejsca, a opozycja na na ok. 59 mandatów.
Za „wielkie zwycięstwo” uznał wyniki wyborów sam Netanjahu: „Obywatele Izraela, dziękuję ! Daliście wspaniałe zwycięstwo prawicy i Likudowi pod moim kierownictwem…
Jest oczywiste, że przytłaczająca większość obywateli izraelskich popiera prawicę i chce prawicowego rządu, silnego i stabilnego.”
Komisja wyborcza poda ostateczne wyniki w piątek 26 marca. O godzinie 20 frekwencja wyniosła 60,9%, prawie o pięć punktów procentowych mniej, niż w marcu 2020 roku.
To sukces Benjamina Netanjahu, który jest oskarżony o korupcję w szeregu spraw i którego proces będzie zapewne kontynuowany po wyborach. Utrzymanie stanowiska premiera zapewnia mu jednak po raz kolejny polityczne przetrwanie.
Partia centrowa „Biało-Niebieskich” Benny’ego Gantza, z którym Likud toczył w trzech poprzednich wyborach wyrównany pojedynek, tym razem wprowadzi tylko siedmiu do ośmiu posłów.
Wygraną Netanyahu zapewniła kampania, która zwracała uwagę na sukces szczepień w Izraelu.
Źródło: AFP/ PAP