Polacy na Białorusi. Będzie „pokazówka” Łukaszenki, czy to tylko „prewencja”?

Centrum Mińska. Fot. twitter
Centrum Mińska. Fot. twitter
REKLAMA

W czwartek na Białorusi obchodzono nieuznawany przez rząd Dzień Wolności, nawiązujący do krótkiego bytu ogłoszonej w 1918 roku niepodległej Białorusi. Opozycja wezwała na ten dzień do wznowienia protestów.

Masowego wyjścia na ulice jednak nie było. Służby bezpieczeństwa uprzedziły te działania, zatrzymując wielu opozycjonistów. Ostatecznie w Dniu Wolności zatrzymano ponad 200 osób, którym zarzucano głównie łamaniem przepisów o imprezach masowych.

MSW zastosowało nadzwyczajne środki bezpieczeństwa, na ulice wyjechał milicyjny sprzęt, w tym armatki wodne, a centrum Mińska było przez pewien czas częściowo zablokowane. Były też prewencyjne zatrzymania.

REKLAMA

W całym kraju doszło tylko do niewielkich demonstracji i pikiet. Na budynkach wywieszano biało-czerwono-białe flagi, a wieczorem w wielu dzielnicach Mińska i w innych miastach puszczano fajerwerki.

Nie można wykluczyć, że z prewencyjnymi działaniami reżimu w Dniu Niepodległości łączą się także zatrzymania działaczy polskich na Białorusi. Pojawiają się jednak także spekulacje, że władze mogą szykować pokazowy proces nieuznawanych przez siebie działaczy ZPnB.

Intencje Łukaszenki wkrótce się odsłonią. Warto jednak przypomnieć, także Warszawie, że polska mniejszość narodowa nie powinna być zakładnikiem i z polityki nacisków na Mińsk trzeba ją po prostu wyłączyć.

Nie pomaga też część opozycji, która wykorzystuje sytuację do… dowalania rządowi. Ich zdaniem, rząd nie powinien prowadzić żadnego dialogu z Mińskiem i „dyktatorem”. Polacy na Białorusi, zdaje się, nic ich nie obchodzą i grają ich losem dla wewnętrznych rozgrywek.

Źródło: PAP

REKLAMA