Rząd zamyka żłobki i przedszkola, a resort rodziny radzi, jak przetrwać koronarestrykcje. Internauci kpią

Obrazek ilustracyjny/Fot. Pixabay
Obrazek ilustracyjny/Fot. Pixabay
REKLAMA

W dobie mniemanej pandemii i zarządzanego podczas konferencji prasowych lockdownu rząd udziela Polakom „dobrych rad”, jak przetrwać wprowadzone przez niego koronarestrykcje. Resort rodziny, pracy i polityki społecznej radził rodzicom, jak pogodzić opiekę nad dziećmi, które nie pójdą do zamkniętych żłobków i przedszkoli, z pracą zdalną.

Wczoraj rząd – ustami ministra Niedzielskiego – ogłosił zamknięcie żłobków i przedszkoli. Z placówek tych będą mogły korzystać wyłącznie dzieci pracowników opieki zdrowotnej oraz służb mundurowych. Pozostali rodzice będą musieli poradzić sobie sami. Na szczęście resort rodziny, pracy i polityki społecznej pospieszył z „dobrymi radami”.

„Jeśli rodzic pracuje zdalnie i część czasu musi spędzić przy komputerze lub telefonie, istotne jest dokładne wyjaśnienie, co to znaczy pracować z domu, dlaczego ważne jest, by nie przeszkadzać, gdy mama lub tata siada przy biurku” – doradzał resort.

REKLAMA

„Można zaproponować dziecku ciche zabawy: klocki, farby, puzzle, układanki, książeczki z naklejkami, masy plastyczne” – proponowało ministerstwo.

„Chciałbym powiedzieć, że dziękuję za dobre rady. Dobre rady osób opierających się na przesądach, lękach i społecznym odbiorze swoich brzemiennych w skutki decyzji. Dziękuję bardzo” – skwitował ministerialne wywody doktor Paweł Basiukiewicz.

Internauci także nie pozostali dłużni. Zgodnie orzekli, że twórca tej „genialnej rady” nie ma pojęcia o pracy zdalnej z dziećmi w domu.

„W samą porę, bo już zastanawiałem się jak ogarnąć to wszystko z trójką dzieciaków na karku bo w przyszłym tygodniu muszę zakończyć dwa projekty. Dzięki tej podpowiedzi wszystko stało się proste” – czytamy w komentarzach.

„Klocki, farby, puzzle etc. i cichutko przez cały dzień. Czego tutaj nie rozumieć?” – ironizował użytkownik Twittera.

„Dobrze, że mój kilkunastomiesięczny syn jest wyrozumiały i bystry. Sam sobie zmieni pieluchę, ułoży puzzle i nawet ugotuje obiad” – czytamy.

„Yhyyy… Wolę, jak słychać dziecko. Raz, jak podczas spotkania była podejrzana cisza, to potem był głośny plusk i łazienka pływała w wodzie z miski-nalanej po cichuteńku. Hindusi nie mają z tym problemów i fajnie:) Czasem jest darcie, ale czasem śmiech dziecka-bezcenny” – wspominał internauta.

„Ciche zabawy…a potem domu nie poznasz…” – skwitowała internautka.

„Farby, kredki , mazaki …. po cichu? Gruntowne malowanie ścian to minimum …… . Jak moje dziecko było cicho, byłam zaniepokojona i to ostro…” – napisała jedna z użytkowniczek.

Źródła: Twitter/nczas.com

REKLAMA