Andrzej Sośnierz krytykuje swój rząd za strategię formowania oddziałów covidowych. Mówi też o maseczkach jako magazynach wirusa

Andrzej Sośnierz/Fot. Wojciech Olkuśnik/PAP/walka z koronawirusem
Andrzej Sośnierz/Fot. Wojciech Olkuśnik/PAP
REKLAMA

W niedzielę gościem „Rzeczpospolita TV” był poseł Zjednoczonej Prawicy, członek Porozumienia Andrzej Sośnierz. Znany z obiektywnego spojrzenia na działania rządu wytknął kilka błędów popełnionych podczas walki z epidemią koronawirusa. Tłumaczył dlaczego są problemy z oddziałami covidowymi i opowiadał o absurdzie stosowania maseczek.

Sośnierz został zapytany o sposób radzenia sobie rządu z epidemią. Na początku pojawił się temat szpitali covidowych. – To, że trzeba dodatkowe miejsca szpitalne to było oczywiste i to, że rząd w tym kierunku pojął działania to dobrze. Natomiast realizacja mogła być lepsza – powiedział poseł.

Wskazał przy tym błędy, jakie popełnia rząd Mateusza Morawieckiego. – Trudności uruchomienia wielkich szpitali można było przewidzieć, bo one wymagają załogi, tymczasem mamy problem z zabezpieczeniem kadr dla funkcjonujących szpitali – przyznał polityk Porozumienia.

REKLAMA

Nie chcąc być gołosłownym wskazał na placówkę, która poradziła sobie z tym problemem. – Ja jako przykład innej drogi pokazywałem szpital w Bolesławcu. Proszę zobaczyć, jak on funkcjonuje. Zbudowano 60 czy 70-miejscowy pawilon, systemem z klocków modułowych. To się szybko buduje, a ten pawilon przyda się również i po covidzie – zaznaczył.

– Nie trzeba będzie go rozbierać i niszczyć tego majątku, a jednocześnie szpital funkcjonuje normalnie – dodał i wyjaśnił, że „pracownicy szpitala obsługują ten pawilon, więc nie ma większego problemu z załogą”. – Gdyby to zrobić w wielu miejscach w Polsce to myślę, że działałoby to płynniej i pieniądze w to zainwestowane nie byłyby zmarnowane.

Sośnierz skomentował też sprawę Stadionu Narodowego. Rząd zapowiadał, że do 1200 pacjentów będzie mogło być tam przyjętych, tymczasem jest nieco ponad 200, a politycy proszą trzy szpitale w stolicy o to, żeby znalazły miejsce dla chorych.

– To jest to co powiedziałem. Taki wielki szpital trudno uruchomić – dodał i podkreślił, że i w Warszawie pod tym względem powinno być łatwiej niż w innych częściach kraju, a mimo to i tak są kłopoty.

Wytłumaczył, że narracja jakoby wszystkie miejsca na „Narodowym” byłe zajęte jest „słowną manipulacją”, bo zajęte są tylko te uruchomione.

Sośnierz odniósł się też do sprawy zaleceń NFZ, który sugeruje szpitalom, żeby zawieszały planowane zabiegi. Sośnierz tłumaczył, że jeśli zamienia się jakiś oddział na covidowy, to jego działalność trzeba chwilowo zawiesić. – Te ruchy są konieczne w sytuacji, jaka w Polsce teraz istnieje. Tutaj już się nic nie wymyśli na szybko z dnia na dzień. To, czy podobnych działań można było uniknąć, czy nie, to gdybanie. Moim zdaniem można było inaczej, ale jest jak jest – dodał.

– Nie jest to dobre, bo pacjenci chorujący na inne schorzenia są zaniedbani – podkreślił.

Polityk zwrócił też uwagę na system wykrawania wirusa. – Test powinien być dla tego kto chce. Wtedy wiedzielibyśmy więcej. Po co te internetowe ankiety? – stwierdził.

Sośnierz na koniec podkreślił, że maseczki są dobrym pomysłem, ale nie tak jak są rzeczywiście używane. Jego zdaniem powinny być stosowane jednorazowo. W tym momencie to się mija z celem, bo „po kilkudziesięciu oddechach stają się magazynem wirusa, a osoba która jej dotknie przenosi go na rękach”. – Cała nasza walka z wirusem to trochę PR-owe działanie, niekonsekwentne – podsumował.

Na koniec odniósł się jeszcze do perspektywy Wielkanocy w okrojonym gronie. – Nie wyobrażam sobie, żeby kolejny rok tak spędzać święta, poza tym Polacy tak i tak tego nie posłuchają – stwierdził.

 

REKLAMA