Ratownicy medyczni ujawniają! „System przestał działać. Jest taka rozpi*****a, że wam się w głowach nie mieści!”

Ratownik medyczny - zdjęcie ilustracyjne.
Ratownik medyczny - zdjęcie ilustracyjne. / foto: PAP
REKLAMA

Ratownicy medyczni mają dość. W mediach społecznościowych pojawiły się wpisy, w których ujawniają oni sytuację służby zdrowia. Jak podkreślają, jest tragicznie.

Kilkugodzinne oczekiwanie na przyjęcie pacjenta do szpitala i kolejki do dezynfekcji na bazie to codzienność ratowników medycznych. Chorzy natomiast muszą liczyć się z tym, że karetka do nich nie dojedzie ze względu na brak Zespołów Ratownictwa Medycznego do realizacji zleceń. Jak podkreślają medycy, sytuacja już dawno była zła. Teraz jest katastrofa.

„System Państwowego Ratownictwa Medycznego w Polsce przestał działać, zlecenia przyjętych zgłoszeń pacjentów z urazami, dusznościami, bólami w klatce, nieprzytomnych itd. czekają po kilka godzin na przyjazd karetki. Wynika to z fizycznego braku wolnego ZRM” – alarmuje na Facebooku Pogotowie Ratunkowe w Nowej Rudzie.

REKLAMA

„Zespoły stoją pod szpitalami w kolejkach, by zdać pacjentów z rozpoznanym koronawirusem lub jeżdżą dziesiątki kilometrów po oddalonych od powiatu szpitalach w celu poszukania wolnego miejsca. Jeździmy od miasta do miasta z jednym pacjentem po kilka godzin – szczęście ma ten, kto ma w miarę stabilnego pacjenta i wytrzyma tułaczkę. Sytuacja jest poza kontrolą i wiele osób nie tylko chorych na COVID może nie doczekać się pomocy” – dodano.

„Nie jest źle” – jest tragicznie

W podobnym tonie wypowiedział się na Instagramie także jeden z ratowników. „Zbierałem się 2 miesiące, żeby napisać Wam jak wygląda obecnie sytuacja, ale mdliło mnie na samą myśl o tym całym gównopandemiocovidzie” – przyznał.

Użytkownik o nicku „mow.mi.siostro” zaznaczył, że pracuje jako ratownik w Oddziale Ratunkowym, Zespołach Ratownictwa Medycznego oraz w Szpitalu Covidowym. „Nie jest wcale źle. Nie jest już nawet tragicznie, jak to było na początku lutego. JEST TAKA ROZPIERDUCHA, ŻE WAM SIĘ W GŁOWACH NIE MIEŚCI!” – przyznał.

„Patrzycie tylko na te liczby i myślicie „Oo, 5 tysięcy, oj 15 tysięcy, jejku, 20, 30 tysięcy”. Te liczby nic nie znaczą, bo obecnie nikt kogo nie zmusza duszność i gorączka 40st. nie zgłasza się nigdzie i nie przyznaje, nie robi żadnych wymazów. Sam znam dziesiątki takich osób i założę się, że Wy również. A kula śnieżna się powiększa” – napisał.

Karetka nie dojedzie

„Przekonacie się o tym w sposób okrutny (nikomu nie życzę takiej sytuacji!): jak Wasz ojciec dostanie zawału i zacznie zwijać się na podłodze, jak Waszemu dziadkowi pękną żylaki przełyku i zacznie wymiotować krwią, jak Wasze dziecko się zachłyśnie, zrobi się sine i zacznie się dusić, jak Wasz mąż czy żona będą mieli wypadek i rozległy uraz czaszkowo-mózgowy, jak Wasza babcia nagle upadnie i przestanie oddychać” – kontynuował.

Jak podkreślał, istnieje spore prawdopodobieństwo, że karetka nie dojedzie przez godzinę, „albo nawet w ogóle”. „Gdzie wtedy będzie? Będzie jechać z pacjentem covidowym do szpitala 150 km za miastem, stać w kolejce jako 7 pod szpitalem już 4 godzinę, bo nie ma miejsc, stać w kolejce do dezynfekcji na bazie itd.” – dodał.

„Ludzie z dusznościami, złamanymi nogami i bólami w klatce już czekają na karetkę po 5-6 godzin. To się dzieje TERAZ, od ponad tygodnia i jest coraz gorzej. Ratownicy do Was nie dojadą. Nie dojadą, bo nikt nie zrobił z tym nic od roku. Ani ten rząd teraz, ani żaden inny wcześniej. W dupie mają. I spoko, do czasu 👌🏻” – skwitował ratownik medyczny.

 

Wyświetl ten post na Instagramie.

 

Post udostępniony przez @mow.mi.siostro

Źródła: Facebook/Instagram

REKLAMA