Migranci oskarżają żandarmerię o zepchnięcie ich z powrotem do włoskiej granicy. Funkcjonariusze celem przepędzenia migrantów z Afganistanu mieli użyć broni.
Prefektura Hautes-Alpes formalnie zaprzecza incydentowi na alpejskiej granicy Francji i Włoch. W niedzielę 28 marca wydała oświadczenie, że trzy dni wcześniej nie używano tam żadnej broni.
Inaczej twierdzą włoskie media, a sprawą ma się zajmować włoska prokuratura ds. nieletnich.
Sprawa trafiła do prokuratury w Turynie, po tym jak organizacje humanitarne złożyły doniesienie, że 25 marca na granicy z Włochami doszło do strzelaniny. 11-letnia Afganka miała być w takim szoku, że trzeba było ją hospitalizować.
Według francuskiej żandarmerii to zwykła plotka i próba wywierania presji na funkcjonariuszy strzegących granic przed nielegalną imigracją. Zeznania matki dziewczynki są rzeczywiście dość niespójne.
Powiedziała śledczym, że ona, jej mąż, córka zostali zmuszeni do opuszczenia skłotu, który zajmowali w górach, bardzo blisko granicy. Kiedy wyruszyli w drogę, miała nagle przyjechać francuska policja, by ich zawrócić.
Matka podaje, że słyszała strzały i okrzyki funkcjonariuszy. Później rodzina udała się do Czerwonego Krzyża, który przetransportował ich dziecko do szpitala.
Hautes-Alpes : des migrants accusent des gendarmes d’avoir ouvert le feu pour les repousser à la frontière entre la France et l’Italie, la préfecture dément https://t.co/541dOYdiVJ
— 🇫🇷fabholv#merciNS🇫🇷 (@fabiennehol_NS) March 29, 2021
Źródło: Valeurs