Koronaświrus na Śląsku. Proboszcz ustawił przed kościołem… krówkomaty do liczenia wiernych

Jezus robiący
Jezus robiący "facepalm", krówka Źródło: Twitter, wikimedia, collage
REKLAMA

Przed kościołem św. Herberta w Wodzisławiu Śląskim stanęły… krówkomaty. Proboszcz Janusz Badura uważa, że to świetny sposób, by policzyć wiernych i przestrzegać reżimu, który pisowski rząd w Warszawie narzucił polskim katolikom.

„Policz się sam(a). Jedna krówka, jedno miejsce. Brak krówek, brak miejsc” – brzmi napis na tabliczce przed pojemnikiem z krówkami (cukierkami z mleka, cukru (syropu) i masła).

Krówkomaty są pomysłem proboszcza Janusza Badury – w ten sposób kapłan chce nakłonić wiernych do przestrzegania reżimu, który PiS wymusza na Katolikach.

REKLAMA

– Krówkomat. Dziękuję za zrozumienie i uszanowanie porządku jaki obowiązuje w naszym kościele. Przepraszam szczególnie tych, którym brakło miejsca w kościele – pisze ksiądz na Facebooku.

– Musiałem spojrzeć parafianom w oczy. I przepraszać, gdy już zabrakło cukierków, a zarazem miejsca w środku. W normalnych czasach chodzę wokół kościoła i wiernych zaganiam do środka, a teraz muszę wyganiać – dodaje kapłan w rozmowie z „Dziennikiem Zachodnim”.

Jedna, z pozoru zabawna sprawa, a tyle mówi o dzisiejszym społeczeństwie. Samo sformułowanie „brak miejsca w kościele” jest już samo w sobie przykre. To zaprzecza wszystkim chrześcijańskim wartościom. W kościele powinno być miejsce dla każdego.

Fakt, że ksiądz robi takie rzeczy pokazuje też smutny obraz polskiego Kościoła, który ugina kolano przed państwowym lewiatanem i jest nawet gotów się tak ośmieszać.

Jest też jeszcze jedna kwestia: czy Msza święta to czas i miejsce, by żuć tzw. „mordoklejki”? A przecież naturalnym odruchem wielu osób będzie pakowanie sobie tych słodyczy od razu na wejściu do ust.

Mainstreamowe media zachwycają się pomysłowością śląskiego proboszcza, ale tak naprawdę nie ma w tym niczego „fajnego”. Trudno całkowicie krytykować kapłana – takie mamy czasy i na księżach ciąży duża presja. Sytuacja jednak jest bardzo smutna.

Źródło: „Dziennik Zachodni”

REKLAMA