Odwołano jej zabieg i testowano „aż do skutku”. Oficjalnie zmarła z powodu COVID-19

ofiary/Koronawirus i Śmierć. Obrazek ilustracyjny. Źródło: Pixabay
Koronawirus i Śmierć. Obrazek ilustracyjny. Źródło: Pixabay
REKLAMA

42-latka z Kępna, której w ubiegłym roku odwołano operację, zmarła w tajemniczych okolicznościach. Oficjalnie przyczyną śmierci miał być COVID-19, jednak sprawą zajmie się prokuratura.

Sprawie 42-letniej Estery Nowackiej przyjrzeli się reporterzy „Interwencji” Polsatu. Kobieta cierpiała na rzadką chorobę genetyczną i w sierpniu 2020 roku miała przejść operację, lecz planowany zabieg odwołano.

Kobieta stawiła się do szpitala, do którego przyjechała wraz z siostrą. – Była załamana. Tak długo na tę operację czekała, chciała mieć to z głowy – opowiadała pani Katarzyna, siostra zmarłej.

REKLAMA

Lekarz jej powiedział, że w najbliższym, szybkim czasie jak już będzie wszystko ok, jak będzie miał nowy kalendarz założony i będzie już mógł ustalać terminy, to on do niej zadzwoni – dodała.

Jak jednak podkreślał Marcin Kurek, partner siostry pani Estery, więcej kontaktu ze strony lekarza nie było. Lekarz jednak przedstawił inną wersję wydarzeń i w rozmowie z reporterem mówił: „ja w miarę możliwości odpowiadam. Ja od rana do nocy pracuję”.

Pani Estera pozostawała aktywna, mimo choroby udzielała się m.in. w lokalnym domu kultury. Sytuacja pogorszyła się 11 marca, kiedy kobieta poczuła się źle i wezwała karetkę.

Kobiecie standardowo przeprowadzono test na koronawirusa, ten jednak dał wynik negatywny. Podobnie było w przypadku przeprowadzenia drugiego testu. Jednak ze względu na wcześniejsze stany zapalne w płucach zdecydowano się na przeprowadzenie trzeciego testu.

Ten dał już wynik pozytywny i kobietę przeniesiono do szpitala w Poznaniu. – O godzinie 1:08 stwierdzono zgon, ten „pierwszy”, bo później w dokumentach otrzymaliśmy informacje ze szpitala, że to była 4:01. Konsekwencje są takie, że do dziś nie mamy aktu zgonu – relacjonował Marcin Kurek.

Karta zgonu została wypisana błędnie i nie została przyjęta przez Urząd Stanu Cywilnego bo miejsce zgonu jest opisane niejasno. Jest tylko napisane „karetka”. Zgłosiliśmy tę sprawę do prokuratury – dodał.

Jak wskazał mężczyzna także prokuratura uważa śmierć kobiety za podejrzaną. Wątpliwości budzi to, czy kobieta faktycznie zmarła z powodu COVID-19, czy też test dał wynik „fałszywie dodatni”, a także jak wyglądała sytuacja po podpięciu do respiratora.

Rodzina stawia też pytanie o to dlaczego kobietę przeniesiono do szpitala w Poznaniu, który oddalony jest o 150 kilometrów, podczas gdy najbliższy szpital covidowy znajduje się 25 kilometrów od Kępna. Według szpitala w Kępnie taka decyzja była spowodowana występowaniem u kobiety chorób współistniejących.

Sprawie przygląda się też biuro Rzecznika Praw Pacjenta. Przedstawiciel tej instytucji, Paweł Grzesiewski, podkreślił, iż RPP chce przyjrzeć się obu sprawom – zarówno przesunięciu zabiegu z sierpnia, jak i dochowaniu procedur w szpitalu w Kępnie.

Źródło: interwencja.polsatnews.pl

REKLAMA