Piotr Skwieciński, dyrektor podległemu Ministerstwu Spraw Zagranicznych Instytutu Polskiego w Moskwie, zaszczepił się rosyjską szczepionką przeciwko koronawirusowi. O swoich wrażeniach opowiedział w wywiadzie ze Sputnikiem.
Skwieciński to były dziennikarz, niegdyś m.in. prezes Polskiej Agencji Prasowej czy publicysta rządowego tygodnika „Sieci”. W 2010 roku przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego został odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski.
Od 1 marca 2019 roku pełni funkcję dyrektora Instytutu Polskiego w Moskwie. Placówka ta, tak jak 24 analogiczne w innych miastach świata, podlega Ministerstwu Spraw Zagranicznych.
Czy zajmuje się aktualnie Instytut dowodzony przez Skwiecińskiego? – Nasza aktywność w ogromnej większości jest w tym momencie prowadzona online. Są to przede wszystkim wykłady i dyskusje. Ale przeprowadzaliśmy i będziemy przeprowadzać online również wydarzenia natury kulinarnej. Czyli polski kucharz pokazuje, jak się coś tam robi. Można wykonywać te potrawy razem z nim. Ponadto wspieramy finansowo przeróżne wydarzenia, jak na przykład wydawanie książek. Staramy się przygotowywać do powrotu do normalności. W naszym przypadku normalnością jest taka sytuacja, gdy z Polski przyjeżdżają rozmaici artyści, naukowcy, twórcy sztuki i kultury i uczestniczą w różnorakich wydarzeniach kulturalnych w Rosji – mówi w rozmowie ze sputniknews.com dyrektor.
Pod koniec marca 2021 roku Skwieciński zaszczepił się rosyjską szczepionką Sputnik V. Teraz czeka na drugą dawkę, którą otrzyma mniej więcej w połowie kwietnia.
– Będąc tutaj, w Moskwie, nie ma raczej możliwości korzystania z innej szczepionki – wskazuje.
Czy miał niepożądane objawy po szczepieniu? – W sobotę wieczorem i w niedzielę miałem podwyższoną temperaturę. Nie było to miłe, bo bolało też ramię po szczepieniu. Ale to wszystko było w pełni „wynosimo” (znośne – red.), mówiąc po rosyjsku – wskazał.
Skwieciński rozmawiał z dziennikarzem Leonidem Swiridowem, który pod koniec 2015 roku na wniosek Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego został wydalony z Polski. Zarzucano mu działalność szpiegowską.
Czy w związku z udzieleniem wywiadu Sputnikowi Skwiecińskiego można nazwać „ruskim agentem”? Oczywiście jesteśmy dalecy od takiego stwierdzenia. Niemniej należy pamiętać, że gdy wywiadu Sputnikowi czy samemu Swiridowowi udzielali inni politycy, na przykład Konfederacji, to dla polityków PiS było to wystarczającym dowodem, by nazwać przeciwnika „ruską onucą”.
Wyznawcy PiS-u albo pracownicy rządowych mediów mogą być teraz nieco zdezorientowani. Będą musieli wykonać nie lada fikołki intelektualne, by na przykład Grzegorza Brauna za wywiad w Sputniku nadal nazywać „ruską onucą”, a Skwiecińskiego, urzędnika PiS-u i swojego kumpla, tak nie nazywać.
Głos w mediach społecznościowych zabrał „zawodowy” tropiciel „ruskich onuc”, czyli Stanisław Żaryn.
„Kolejne osoby publiczne decydują się na wywiady dla Sputnika. Rosyjski Sputnik to nie jest medium. To kontrolowane przez Kreml narzędzie propagandy wymierzonej w Zachód i RP. Udzielanie wywiadów Sputnikowi to wpisywanie się w agresywne działania propagandowe Kremla przeciwko RP” – uważa Żaryn.
Kolejne osoby publiczne decydują się na wywiady dla Sputnika. Rosyjski Sputnik to nie jest medium. To kontrolowane przez Kreml narzędzie propagandy wymierzonej w Zachód i RP. Udzielanie wywiadów Sputnikowi to wpisywanie się w agresywne działania propagandowe Kremla przeciwko RP. pic.twitter.com/eB7ijii1XX
— Stanisław Żaryn (@StZaryn) April 2, 2021