„Gwiezdne Wojny” i kosmiczne obłąkanie. Nowi bezpłciowozmiennopłciowi bohaterowie kultowej serii

Nowi bohaterowie
Nowi bohaterowie "Gwiezdnych Wojen" trans niebinarni Terce i Ceret. Zdjęcie: Instagram/starwars
REKLAMA

Wydawca komiksów „gwiezdne wojny” specjalną serią chce uczcić zmiennopłciowców. Wprowadza więc nowych bohaterów wielopłciowobezpłciowychzmiennopłciowców Jedi.

Wydawnictwo Marvel postanowiło uczcić Dzień Widoczności Zmiennopłciowców (Transgender Day of Visibility) informując o wprowadzeniu dwóch nowych postaci do serii komiksów „Gwiezdne Wojny: Wielka Republika”. Są nimi Terec i Ceret kosmiczni Rycerze Jedi.

W kosmicznym świecie LGBT coraz trudniej jest jednak zaimponować i mieć jakaś oryginalną płeć.

REKLAMA

Taki zwykły facet, który podaje się za kobietę, albo mówi, że każdego dnia ma inna płeć nikomu już nie zaimponuje. Dlatego Terec i Ceret są wyjątkowi, bo są bezpłciowowielozmiennopłciowi (trans non-binary), albo jakoś tak.

Co to dokładnie znaczy to jeszcze nie wiemy, ale być może da się coś zrozumieć z tego bełkotu w czerwcu, kiedy odbędzie sie premiera komiksu. Domyślamy się, albo próbujemy domyślić, że tacy niepłciowizmiennopłciowi, czy jak to tam ich nazwać, to są tacy, którzy zmienili sobie płeć, albo zmieniają, tylko nie wiadomo na jaką, ale na pewno nie na męską, czy żeńską.

W bajkach, a już zwłaszcza o kosmosie wszystko jest możliwe, tyle że w tym przypadku twórcy chcą odwołać się do czegoś co ma miejsce na naszej realnie istniejącej planecie, a więc i mnożących się na niej płci.

„Wspieramy życie trans, z pasją i zaangażowaniem poszerzamy naszą reprezentację w odległej galaktyce” – napisali twórcy przedstawiając na Instagramie Tereca i Cereta. Cavan Scott, autor serii komiksów, potwierdził, że Terec i Ceret będą „trans niebinarnymi Jedi”.

Dziwnopłciowe, czy dziwacznoseksualne postaci pojawiły się już wczesniej. W 2018 roku w serii „Solo” był/a/o jakis/jakaś/jakieś panseksualne Lando. To istota odczuwał pociąg seksualny  prawdopodobnie do całego kosmosu. Nie wiemy czy konkretnie do jakichś obłoków gazowych, skał na Marsie, czy jakiego księżyca np. Tytana. A być może tylko do Czarnej Dziury.

– Jest płynność w przedstawianiu seksualności Lando i Donalda i Billy’ego Dee – tłumaczył wówczas scenarzysta Jonathan Kasdan w wywiadzie dla Huffington Post.

– Chodzi mi o to, że bardzo bym chciał, aby w tym filmie wyraźniej pojawiła się postać LGBT. Myślę, że z pewnością nadszedł na to czas, a ja uwielbiam płynność – rodzaj spektrum seksualności, do którego odwołuje się Donald i którego częścią są droidy (roboty – przyp. red.). Nie wiem, dokąd to zmierza – wyjaśnił szczerze.

I to ostanie zdanie jest akurat bardzo prawdziwe.

REKLAMA