Lekarz Bartosz Fiałek poinformował, że został zgłoszony do Rzecznika Odpowiedzialności Zawodowej. Będzie tłumaczył się ze stworzenia terminu „pozytywnych/pożądanych objawów poszczepiennych”. Wcześniej doktor był znany m.in. z nawoływania do lockodwnu.
„Wczoraj mogliśmy usłyszeć i przeczytać, że świetny człowiek, dr Paweł Grzesiowski, który od początku pandemii COVID-19 szerzy ogromnie przydatną wiedzę, dzięki której możemy szybciej wygrać z zarazą, został zgłoszony do Rzecznika Odpowiedzialności Zawodowej. Dzisiaj dowiadujecie się, że również i wobec mnie złożone zostały skargi, które skutkują wezwaniem mnie przez Okręgowego Rzecznika Odpowiedzialności Zawodowej w Bydgoszczy” – pisze na Facebooku Bartosz Fiałek.
Jeśli wydaje mu się, że teraz zaczniemy mu współczuć to grubo się myli. Chociaż nie miejmy złudzeń – za swoje „mądrości” Fiałek na pewno nie zostanie ukarany. Kto wie natomiast, czy nie otrzyma jakiejś specjalnej nagrody za odwagę w głoszeniu „nowej prawdy”…
Lekarz postanowił zabrać głos w momencie, kiedy pojawiły się spore wątpliwości co do jakości jednej ze szczepionek.
„Sprawa dotyczy moich słów wypowiedzianych w kontekście wysoce niepokojących medialnych wpisów dotyczących dużej liczby działań ubocznych w grupie zawodowej nauczycieli po przyjęciu szczepionki Oxford-AstraZeneca przeciw COVID-19 i rezygnacji dużej liczby osób z przyjęcia tego preparatu” – dodaje medyk, który delikatnie myli pojęcia i odwraca kota ogonem.
To nie „wpisy” w mediach były niepokojące. Niepokojące były skutki uboczne stosowania szczepionki wspomnianej wcześniej firmy. I dlatego o tym pisano.
Stwierdził, że podstawą do skarg miał być stworzony przez niego termin „pozytywnych/pożądanych objawów poszczepiennych”.
Fiałek pod koniec marca nawoływał też od wprowadzenia lockodwnu. W programie „Onet Rano” medyk komentował sytuację epidemiczną. I rzucił pomysłem – twardy lockdown! Na jak długo? Oczywiście na legendarne już dwa tygodnie. Większość z obostrzeń rząd wprowadzał właśnie na dwa tygodnie, a niektóre z nich towarzyszą nam już kilka miesięcy.
– 14-dniowy lockdown z zakazem przemieszczania się jest tym, co może uchronić nas od tragedii – mówił Fiałek.
– Wariant brytyjski, spóźnione i chaotyczne decyzje rządu i niesubordynacja części społeczeństwa sprawia, że czas zamknąć kraj na 14 dni – kontynuował reumatolog.