Menedżer artysty Andrzej Kosmala w rozmowie z „Super Expressem” opowiedział o ostatnich godzinach z życia artysty. Były to bardzo dramatyczne chwile.
„Czuł się bardzo dobrze. Razem z żoną cieszyli się wspólnymi świętami, podzielili się jajkiem. Zarówno w sobotę, jak i w niedzielę był w dobrej formie” – powiedział Kosmala.
W poniedziałek rano artysta nagle zaczął słabnąć. Jego żona Ewa natychmiast zadzwoniła po pogotowie.
„Z racji tego, że Krzysztof nie miał już koronawirusa, pogotowie zabrało go do szpitala Wojskowej Akademii Medycznej w Łodzi” – dodaje Kosmala.
Niedługo później Ewa Krawczyk otrzymała telefon z informacją, że jej mąż nie żyje.
„Okazuje się, że choć Krawczykowi udało się zwalczyć koronawirusa, jego organizm był bardzo osłabiony” – pisze „SE”.
„Krawczyk miał kilka chorób współistniejących. Od pewnego czasu miał problemy z sercem, a dokładnie migotanie przedsionków. Miał również problemy z płucami i oddychaniem” – wyjaśnia Kosmala. I dodaje wstrząśnięty:
„Ewa jest w szoku. Wierzyła, że Krzysztof wróci do zdrowia”.
NCzas/SE/TVP Info