W odmętach lewackiego szaleństwa. Dzieci od przedszkola szczute na siebie i indoktrynowane jak u Sowietów

Przedszkolaki. Obrazek ilustracyjny. Foto: pixabay
Przedszkolaki. Obrazek ilustracyjny. Foto: pixabay
REKLAMA

Już 5-letnie dzieci maja być w Wielkiej Brytanii uczone o rasizmie i „przywilejach białych”. Wytyczne do indoktrynowania na modłę jak u Sowietów i nazistów przygotowały związki i stowarzyszenia edukacyjne.

Nawet 5-letnie dzieci maja być poddawana lewicowej indoktrynacji i uczone tzw. krytycznej teorii rasowej.

Jej założeniem jest to, że rasizm może przejawiać się w każdym aspekcie życia, więc każdy aspekt życia należy pod tym kątem badać oraz że rasizm nie jest kwestią postaw indywidualnych, ale że jest strukturalny, czyli obecny w samej istocie organizacji społeczeństwa i prawie.

REKLAMA

Dzieci maja się więc uczyć tego, że rodzą się i wzrastają w społeczeństwie immanentnie rasistowskim, i że istnieje cos takiego jak przywilej „bycia białym”. Skoro rasizm jest wbudowany w życie społeczne i prawo, to nie wystarczy już traktować wszystkich tak samo, bez względu na pochodzenie etniczne, rasę.

Ludziom niektórych ras należy nadawać przywileje, by wyrównywać wrodzone „przywileje białych”

Wytyczne do indoktrynowania dzieci przygotowały związki i organizacje edukacyjne zajmujące się nauczaniem i wychowaniem dzieci od przedszkoli do niższych klas w szkołach.

„Mówienie o rasie jest pierwszym krokiem w walce z rasizmem. To błędne założenie, że traktowanie wszystkich ludzi w ten sam sposób i ignorowanie różnic rasowych jest wystarczającą odpowiedzią na rasizm” – napisano w wytycznych „Birth to 5 Matters” („5-latki już się liczą”) co nawiązuje nazwą do rasistowskiego i marksistowskiego ruch Black Lives Matter.

„Takie podejście po prostu pozwala na kontynuację uprzedzeń w społeczeństwie, które są niekorzystne dla osób z czarnych i pokrzywdzanych grup. Zamiast ślepego na kolory podejścia do rasy, potrzebny jest bardziej proaktywny antyrasizm”.

„Nadszedł również czas, aby zakwestionować powszechne przekonanie, że dzieci nie widzą rasy i są ślepe na różnice kolorystyczne” – napisano w wytycznych. „Kiedy dorośli milczą na temat rasy, uprzedzenia rasowe i błędne przekonania dzieci mogą zostać utrzymane lub wzmocnione.”

Inaczej mówiąc już od małego dzieci uczone mają być podziałów. U czarnoskórych ma być poczucie krzywdy, że nie mają czegoś co maja białe – przywileju białych” a u białych poczucia winy i niezasłużonego wyróżnienia.

„Zachęcanie do dialogu i rozmowy na temat różnicy może wywołać u dzieci silne poczucie sprawiedliwości i przełamać fałszywe założenia, że ​​każdy jest w stanie odnieść sukces ze względu na swoje zasługi”. Dzieci mają być więc uczone, że sukces nie zależy od pracy, poświęcenia konsekwencji etc., a od koloru skóry. Niepowodzenie czarnoskórego nie wynika z jego działania, ale z tego że ma czarny kolor skóry i jest ofiarą strukturalnego rasizmu.

Rzecznik Departamentu Edukacji (odpowiednik ministerstwa) stwierdził, że wytyczne nie zostały jeszcze zatwierdzone przez resort. W praktyce wiadomo jednak, że takie programy są wprowadzane. Organizacje edukacyjne, związki zawodowe nauczycieli i wychowawców są zdominowane przez lewicę w stopniu znacznie większym niż w Polsce.

Poseł Robert Halfon szef Komisji Edukacji w Izbie Gmin w ostrych słowach skrytykował wprowadzanie lewackiej doktryny i judzenia dzieci przeciwko sobie.

To jest po prostu niedopuszczalne. Ten dogmat i doktryna są całkowicie nie na miejscu. Wszyscy musimy walczyć z rasizmem, ale jest to absolutnie niewłaściwy sposób postępowania i obraża białych ludzi z klasy robotniczej ze środowisk pokrzywdzonych – mówił.

Celem uczenia się dzieci jest wiedza, a nie odbieraniu jakiegoś rodzaju politycznej sowieckiej sesji indoktrynacyjnej.

John Hayes, poseł Konserwatystów stwierdził, że większość rodziców byłaby „przerażona” myślą, że ich dzieciom mówi się , jak „uprzywilejowane lub nieuprzywilejowane są w zależności od rasy”.

Jeśli powiesz niektórym dzieciom, że są uprzywilejowane, to automatycznie mówisz innym, że nie są, że jedne są w jakiś sposób pokrzywdzone, a inne uprzywilejowane. To naprawdę destrukcyjne – mówi.

Raport Komisji Edukacji Izby Gmin już wskazuje, ze nauczanie o „przywilejach białych”, o „toksycznej męskości” ma destrukcyjny wpływ na osiągniecia białych chłopców ze środowisk robotniczych. Gdy wpadają w kłopoty, odstają od reszty nie uzyskują pomocy, bo ta zarezerwowana jest dla dziewcząt, czy przedstawicieli „pokrzywdzonych” mniejszości etnicznych.

REKLAMA