Policja rozbija podziemie restauracyjne, ale „ruch oporu” trwa

Restauracja Palais Vivien Fot. Instagram
REKLAMA

Niedawno pisaliśmy o aferze z wieczornymi ucztami polityków i ministrów w zamkniętych w teorii z powodu pandemii lokalach. Do akcji wkroczyła prokuratura, która wykazać ludowi, że w kraju hasła „egalité”, nie ma równych i równiejszych.

Prewencyjnie wydano jednak wojnę całemu podziemiu restauratorów. MSW wysłało do kontrolowania dodatkowe siły i twierdzi, że wszystkie lokale traktowane są z „taką samą stanowczością” i muszą pozostawać zamknięte zgodnie z przepisami sanitarnymi.

Przytoczono nawet dane, według których za łamanie przepisów wystawiono na branżę gastronomii tylko w Paryżu 7 345 kontroli i nałożyła około 300 poważnych sankcji. Dane te jednak pokazują, że zjawisko „ruchu oporu” restauratorów w Paryżu istnieje realnie.

REKLAMA

Restauracje zamknięto we Francji 30 października 2020 roku, na początku drugiej blokady i od tej pory oficjalnie nie zostały otwarte. Tajemnicą Poliszynela było, że niektóre po cichu prowadzą jednak swoją działalność.

O ich istnieniu zrobiło się jednak głośno dopiero po publikacji telewizyjnego reportażu w M6 o odwiedzających takie miejsca ministrach rządu. Chodziło o paryską restaurację Palais Vivienne.

Stanislas Gaudon, z Alliance Police Nationale szacuje, że na poziomie krajowym, od 15 grudnia przeprowadzono 5,5 miliona kontroli. Wystawiono 500 000 mandatów. Z czego 1000 mandatów dla klientów.

Minister spraw wewnętrznych Gérald Darmanin we wtorek 6 kwietnia oświadczył przed mikrofonem radia Europe 1, że kontrole dotyczą wszystkich i nie ma oszczędzania „burżuazyjnej” części tego sektora. Ludowi powinno się spodobać….

Minister przypomniał, że rząd pod koniec lutego zaostrzył sankcje wobec restauratorów, którzy odważą się otworzyć swój lokal. Grozi im grzywna w wysokości 500 euro, a nawet utrata miesięcznej rekompensaty z budżetowego tzw. funduszu solidarności. Klientom grożą mandaty w wysokości 135 euro.

Ludowi powinno się spodobać…, ale takie groźby odpędzą może klientów „kebabów” i małych restauracji. Obiady biznesowe i biesiady polityków, czy celebrytów zostaną pewnie wstrzymane tylko do czasu przycichnięcia medialnego sprawy. Francuski „ruch oporu” jest przecież uparty, co pokazuje filmowy serial „Allo, allo”…

Źródło: AFP/ Le Figaro

REKLAMA