
Słowackie media twierdzą, że preparat jaki były już premier tego kraju zakupił w Moskwie jako Sputnik V, to nie ta sama szczepionka jaka sprzedawana jest innym krajom.
Portal słowackiej gazety „DennikN” miał dotrzeć do raportu Państwowego Urzędu Kontroli Leków (SUKL) i Ministerstwa Zdrowia.
Z dokumentu ma wynikać, że preparat ściągnięty jako Sputnik V, nie odpowiada w pełni temu opisywanemu w popularnym i prestiżowym piśmie naukowym „Lancet”. Z tego powodu preparat nie wszedł do użytku za naszą południową granicą.
Z doniesień medialnych wynika, że zakupiona przez byłego szefa słowackiego rządu Igora Matovicza szczepionka została przebadana w laboratoriach SUKL.
„Na ich podstawie nie można jednak definitywnie zdecydować o użyciu tego preparatu, gdyż nie ma on akceptacji Europejskiej Agencji Leków (EMA). Podjęcie decyzji jest ponadto niemożliwe z powodu brak dostępu do wszystkich dokumentów dotyczących samej produkcji i bezpieczeństwa Sputnika V” – czytamy na Kresy.pl.
Preparat przebadany w SUKL oraz w Centrum Biomedycyny Słowackiej Akademii Nauk, według słowackiego portalu nie jest dokładnie tą samą substancją jaka opisana została w lutym w „Lancet”. Mało tego, przebadane próbki mają podobno różnić się od tych podawanych w innych krajach, m.in. na Węgrzech.
Autentyczności raportu, na który powołuje się portal „DennikN”, nie potwierdził ani SUKL, ani tamtejszy resort zdrowia.
W ramach pierwszej transzy dostawy Słowacy otrzymali 200 tys. dawek, do czerwca mieli być w posiadaniu 2 milionów szczepionek Sputnik V. Do tej pory nie potwierdzili jednak kolejnych dostaw.