Bunt przedszkoli i żłobków. Placówki otwierają się, bo przepisy zostały sporządzone na kolanie

We Włoszech rodzi się coraz mniej dzieci. Zdjęcie ilustracyjne: Pixabay
We Włoszech rodzi się coraz mniej dzieci. Zdjęcie ilustracyjne: Pixabay
REKLAMA

Prywatne żłobki i przedszkola otwierają się mimo rozporządzenia nakazującego ich zamknięcie. Dyrektorzy znaleźli sposób dzięki nieprecyzyjnym przepisom sporządzonym na kolanie przez resorty edukacji oraz rodziny.

Money.pl donosi, że wiele przedszkoli i żłobków, które na mocy rozporządzenia zostały zamknięte jeszcze przed świętami, wraca do pracy.

– Tak, to prawda, jesteśmy otwarci dla każdego dziecka. Mamy rodziców, którzy pracują w służbach mundurowych, mamy osoby z zawodów medycznych. Zgodnie z zamówioną przez nas opinią prawną, jeśli nasze przedszkole jest otwarte dla ich dzieci, to dla innych również. Każdy rodzic, który chce, może wysłać swoje dziecko do placówki, niezależnie od tego, gdzie pracuje – powiedziała portalowi dyrektorka poznańskiego przedszkola prywatnego.

REKLAMA

Zarządcy placówek decydują się na otwieranie ich w oparciu o nieprecyzyjne przepisy. Chodzi dokładnie o ten fragment ministra edukacji:

„Dyrektor przedszkola (…) na wniosek rodziców dzieci, którzy [tu następuje lista wyjątków – przyp. red.] ma obowiązek zorganizować zajęcia w przedszkolu, oddziale przedszkolnym w szkole podstawowej lub innej formie wychowania przedszkolnego, do których uczęszczają te dzieci” – czytamy.

Bliźniaczy zapis pojawił się w przypadku przedszkoli. Tutaj decyzję wydał już resort rodziny.

– Problem polega na tym, że przepis był pisany na kolanie i jest bardzo nieprecyzyjny. Obecnie mówimy o jednej z możliwych interpretacji. W dużym skrócie chodzi o to, że jeśli do przedszkola chodzi choćby jedno dziecko, którego jeden rodzic jest uprawniony rozporządzeniem do wysłania swojej pociechy do placówki, to jest to automatycznie rozszerzone na wszystkie inne dzieci. Mówiąc inaczej: jeśli do przedszkola może chodzić jedno dziecko, to inne też mają do tego prawo – stwierdziła w rozmowie z money.pl Monika Katarasińska, radca prawny.

Dyrektorzy twierdzą, że są „czyści” i stosują się do zapisów prawa. – Nie uważam, żebyśmy łamali prawo. Stosujemy dosłownie zapisy rozporządzenia. Decyzję o tym, że będziemy przyjmować wszystkie dzieci, podjęliśmy po uzyskaniu porady prawnej – mówi nam dyrektorka jednego ze żłobków w Warszawie.

Trudno oszacować ile żłobków i przedszkoli wróciło do normalnego funkcjonowania. W całej Polsce jest 3,7 tys. żłobków z czego aż prawie 3 tys. to placówki prywatne. Przedszkoli jest 22 tys. Mniej więcej 5 tys. jest prywatnych.

 

REKLAMA