Szczepienia w Rzeszowie. Szef centrum medycznego nakazał wielokrotne używanie tych samych strzykawek. „To był stan nadzwyczajny”

Złamana strzykawka Źródło: Pixabay
Złamana strzykawka Źródło: Pixabay
REKLAMA

Portal Wirtualna Polska, powołując się na korespondencję dr. Stanisława Mazura – prezesa Centrum Medycznego Medyk w Rzeszowie – donosi, że nakazał on swoim pracownikom wielokrotne używanie jednorazowych strzykawek przy podawaniu szczepionki. W rozmowie z wp.pl dr Mazur wyjaśniał, że polecenie to szybko odwołał. Tłumaczył się też, że chodziło tylko o jedną z przychodni, w której strzykawek zabrakło.

W Święta Wielkanocne zrobiło się głośno o szczepieniach w rzeszowskim Centrum Medycznym Medyk. Wszystko za sprawą zdjęć kolejek do szczepienia na koronawirusa, które to fotografie obiegły media. W niektórych punktach medycznych tej placówki doszło bowiem do szczepień osób bez rejestracji. Centrum na swojej stronie internetowej zapraszało osoby powyżej 55. roku życia. Oficjalnie jednak zapisy dla tej grupy wiekowej jeszcze nie ruszyły.

Świadkowie twierdzili ponadto, że osoby poniżej 40. roku życia często podawały się za nauczycieli czy mundurowych. We wtorek podczas konferencji prasowej p.o. prezesa Narodowego Funduszu Zdrowia Filip Nowak zapowiadał, że NFZ przeprowadzi postępowanie wyjaśniające i sprawdzi czy wyszczepiano także osoby nieuprawnione.

REKLAMA

Z korespondencji pomiędzy Stanisławem Mazurem a pracownikami, do której dotarła wp.pl, wynika, że w niedzielę 28 marca podczas szczepień w jeden z placówek zabrakło strzykawek. Według informatorów WP, chodziło o najbardziej obleganą przychodnię przy al. Rejtana. Prowadziła ona szczepienia w pomieszczeniach Centrum Handlowego Full Market. Dyrektor Mazur miał zarządzić wielokrotne używanie tych samych jednorazowych strzykawek do tego samego rodzaju szczepionki. Jednocześnie zaznaczył, by wymieniać igły. Ich zapas był bowiem wystarczający.

Mazur miał tez napisać, by nie aspirować przy szczepieniu igłami nr 5 czy 6, ponieważ taką igłą nie jest się w stanie naciągnąć krwi. Zdaniem szefa centrum medycznego, szczepionka na COVID-19 podana do krwiobiegu nie powinna wywołać gwałtownych reakcji.

„Aspirowanie to zabieg stosowany przy iniekcjach domięśniowych, dzięki któremu lekarz sprawdza, czy koniec igły nie tkwi w naczyniu krwionośnym. Jeżeli zastrzyk jest wykonywany w sposób właściwy, krew nie powinna pojawić się ani w igle, ani w strzykawce” – wyjaśnia wp.pl.

Z ulotki szczepionki Pfizera wynika, że specyfik podaje się domięśniowo w górnej części ramienia – nie zaś do krwiobiegu. Tak samo jest w przypadku produktu AstraZeneca.

– Strzykawki szybko dostaliśmy i zarządzenie nie weszło w życie, po prostu pożyczyliśmy te strzykawki. To był taki stan nadzwyczajny. Nie jestem w stanie przewidzieć, ilu będzie pacjentów – tłumaczył się Mazur.

WP, powołując się na swoich informatorów, twierdzi jednak, że do wykorzystania używanych strzykawek podczas szczepień mogło dojść już wcześniej.

Sprawę skomentował także dr Paweł Grzesiowski. – Dwukrotne wykorzystanie strzykawki to wejście w konflikt z prawem, naruszenie instrukcji producenta. Samo namawianie do tego też jest niedopuszczalne, bo jest namawianiem do działania wbrew przepisom – podkreślał.

Centrum Medyczne Medyk nie odniosło się do pytania, czy doszło do zaszczepienia pacjenta przy pomocy używanej strzykawki.

Źródło: wp.pl

REKLAMA