„Dobra zmiana” w praktyce. Ryszard Czarnecki pobrał sobie sporą sumkę. Teraz musi oddać. „PE podjął decyzję o odzyskaniu nienależnie wydanych pieniędzy”

Ryszard Czarnecki.
Ryszard Czarnecki. (Zdj. Leszek Szymański)
REKLAMA

Wraca afera kilometrówkowa. Parlament Europejski domaga się od europosła PiS Ryszarda Czarneckiego nawet 100 tys. złotych.

Po niemal roku ciszy wróciła afera europosła PiS Ryszarda Czarneckiego. Chodzi o tzw. kilometrówki, czyli wydatki na zwrot kosztów podróży.

Sprawę ujawnił TVN 24, który otrzymał oficjalną odpowiedź z Parlamentu Europejskiego.

REKLAMA

„Po zwróceniu się do posła o wyjaśnienia, Parlament Europejski podjął decyzję o odzyskaniu nienależnie wydanych pieniędzy (wydatki na zwrot kosztów podróży nie są zgodne z wewnętrznymi przepisami dotyczącymi wykorzystania dodatków)” – czytamy w odpowiedzi PE przesłanej do redakcji TVN 24.

Według OLAF (Europejski Urząd ds. Zwalczania Nadużyć Finansowych) pieniądze zostały bezprawnie pobrane przez europosła. Nieoficjalnie mówi się nawet o 100 tys. euro.

Co ciekawe, polityk PiS rozpoczął już zwrot pieniędzy. Jednak Bruksela nie ujawnia ile dotychczas pieniędzy oddał.

Europejski Urząd ds. Zwalczania Nadużyć Finansowych, po zakończeniu analizy dokumentów, złożył zawiadomienie do polskiej prokuratury w sprawie Ryszarda Czarneckiego. Sprawa trafiła do Zamościa.

Sprawa przeciekła do mediów w sierpniu 2020 roku. Nieprawidłowości miały dotyczyć lat 2008-2018.

Europoseł miał według kontrolerów zgłaszać, że mieszka w Jaśle (w mieszkaniu po zmarłej matce), choć w tym czasie przebywał w Warszawie. Dlaczego miałby kłamać?

Według dziennikarzy w ten sposób kiolemtrówka rosła o… 340 kilometrów. Co zabawne, w sierpniu 2020 roku polityk PiS przekonywał, że doniesienia medialne to fake newsy.

Źródło: TVN 24 / Money.pl

REKLAMA