HIT TYGODNIA! Niedzielski żali się, że nie może wziąć Polaków jeszcze bardziej za twarz. „Masowo wyjdą na ulice”

Adam Niedzielski.
Minister Zdrowia Adam Niedzielski. / foto: PAP
REKLAMA

W rozmowie z TVN24 minister zdrowia Adam Niedzielski ocenił, że mamy do czynienia z „wyhamowaniem” pandemii. Jednocześnie ubolewał nad tym, że Polacy nie dają sobie zaciskać mocniej kagańców. Jak mówił, nie może zaostrzyć koronarestrykcji, ponieważ mogłoby się to skończyć masowym buntem.

W ocenie Niedzielskiego obecnie obserwujemy „delikatną zmianę tendencji wzrostowej i wyhamowanie” mniemanej pandemii. – Mimo wyhamowywania jednorazowo taka liczba może, choć nie musi, się jeszcze pojawić. Powinniśmy zakończyć wzrosty na średniej dziennej w tygodniu na poziomie 28-30 tysięcy przypadków zakażeń, czyli w pobliżu obecnego poziomu – stwierdził.

Jednocześnie Niedzielski mówił, że „boi się świąt” i tego, że Polacy zaczną się odwiedzać. Ubolewał też nad tym, że wprowadzenie zakazu przemieszczania się mogłoby „nie zadziałać”.

REKLAMA

– Nie możemy abstrahować od tego, w jakim my funkcjonujemy otoczeniu. Nasze decyzje i obostrzenia z zasady są przez pewne grupy kontestowane. One nie padają niestety na grunt zdyscyplinowanego społeczeństwa, które odbiera obostrzenia jako wyraźny sygnał, że jest źle. Niestety. Dziś jako rząd widzimy to niestety wyraźnie. Możemy wprowadzać setki obostrzeń, ale chodzi przecież o ich przestrzeganie – grzmiał Niedzielski. Jak podkreślał, „naprawdę niewiele trzeba, żeby postawić tamę”.

Minister pandemii zaznaczył też, że „coś, co działało rok temu, dziś już nie działa tak skutecznie ze względu na brak dyscypliny społecznej”. – Widzimy to, analizując mobilność społeczną. Efekt nie jest tak duży, jak byśmy chcieli. Jak rok temu mówiliśmy „zostańcie w domach”, to widzieliśmy po danych operatorów telefonicznych, że ludzie zostali w domach. Dziś niestety jest inaczej. Dlatego powiem jasno: twierdzenie, że ratunkiem jest wprowadzanie dalszych obostrzeń, jest złym postawieniem sprawy – skwitował.

– Jak ja wprowadzę jutro godzinę policyjną, to pojutrze ludzie masowo wyjdą w proteście na ulicę. I liczba zakażeń wzrośnie. To są dziś realne dylematy – ubolewał Niedzielski.

– Nastrój społeczny jest dziś taki, że wystarczy pretekst – a takim byłyby ostrzejsze restrykcje – żeby ulice zapełniły się protestującymi. Wtedy tracimy kontrolę nad tym, kto i kiedy się zaraża – utrzymywał minister pandemii.

Źródło: TVN24

REKLAMA