Nadciąga „kolejna fala”? Nieoficjalnie: luzowania koronaobostrzeń nie będzie, czeka nas majówka w lockdownie

Adam Niedzielski.
Adam Niedzielski. (Zdj. PAP/Radek Pietruszka)
REKLAMA

Z nieoficjalnych doniesień wynika, że Polacy nie mogą liczyć na luzowanie koronaobostrzeń. Na jutro minister zdrowia Adam Niedzielski zapowiedział kolejną konferencję prasową.

Rząd przedłużył do 18 kwietnia koronarestrykcje wprowadzone „na dwa tygodnie” przed Świętami Wielkanocnymi. Decyzją władzy zamrożone pozostają m.in. galerie handlowe czy salony fryzjerskie, których rolę przejmują kliniki amputacji włosów. Jutro mamy poznać kolejne decyzje dotyczącej koronaobostrzeń. Wiele jednak wskazuje na to, że na luzowanie nie ma co liczyć.

Minister pandemii ma jutro ogłosić, jak będą wyglądały najbliższe tygodnie. W rozmowie z „Rzeczpospolitą” Niedzielski wskazał, że w środę o godz. 10.00 ma przekazać swoje „rekomendacje” podczas posiedzenia Rządowego Zespołu Zarządzania Kryzysowego. Po jego zakończeniu odbędzie się konferencja prasowa.

REKLAMA

Według Onetu, Polacy nie mogą liczyć na poluzowanie koronarestrykcji. Co więcej, lockdown ma być przedłużony „co najmniej” do weekendu majowego. Powołując się na swoje źródła, portal donosi, że rząd ma być „przerażony” nieoficjalnymi statystykami i analizami. Mają one wskazywać na nadciągającą kolejną „falę” zachorowań i zgonów, a w konsekwencji jeszcze większą zapaść służby zdrowia. „Stąd zmiana kryteriów przed decyzją o ewentualnym luzowaniu obostrzeń epidemicznych, które raczej szybko nie nastąpią” – donosi Onet.

Zaniżone statystyki

Według członków Rady Medycznej przy premierze, którzy rozmawiali z Onetem, codzienne statystyki podawane przez resort zdrowia, są mocno niedoszacowane. Te „realne” mają zaś być co najmniej kilkukrotnie wyższe i wskazywać na bardzo dynamiczny wzrost oraz nadciągającą kolejną, czwartą (?) już falę.

Dlaczego jednak statystyki resortu pandemii mają być zaniżone? – Zdecydowanie lepiej w statystykach i oficjalnych komunikatach wygląda 30 tys. nowych dziennych zakażeń niż 100 czy 120 tys. A taka, można powiedzieć, jest realna skala – miał stwierdzić anonimowo w rozmowie z Onetem jeden z ekspertów Rady Medycznej przy premierze.

Inny członek Rady Medycznej z kolei podkreślał, że o obniżaniu statystyk od dawna wie wiele osób w rządzie. Kolejna fala zachorowań, która rzekomo nadciąga, ma być podobno „tylko kwestią czasu”. – Pozytywnym sygnałem w tym wszystkim jest jednak to, że rząd zaczął bardziej słuchać głosów ekspertów, którzy w zasadzie jednomyślnie doradzają utrzymanie obostrzeń – mówił rozmówca portalu.

Majówka w lockdownie

„Jest w zasadzie pewne, że rząd w środę nie zdejmie obecnego lockdownu, który będzie obowiązywał co najmniej kolejne dwa tygodnie wraz z weekendem majowym. Nasi rozmówcy w rządzie potwierdzają, że zdecydowana większość dotychczasowych obostrzeń zostanie utrzymana. A zatem wszyscy ci, którzy liczyli na otwarcie na weekend majowy hoteli czy restauracji będą mocno zawiedzeni. Podobnie jak osoby świadczące różnorakie usługi, które przed Wielkanocą zamknął rząd. Te branże także prawdopodobnie poczekają, aż weekend majowy minie” – czytamy na łamach Onetu.

„Kolejna fala. Piąta, dziesiąta, sto dziewięćdziesiąta. Psychopaci nie dadzą nam normalnie żyć” – skwitował te doniesienia publicysta Łukasz Warzecha.

Przedszkola i żłobki

Wyjątek mają jednak stanowić przedszkola i żłobki. Szef MEiN Przemysław Czarnek poinformował, że te mogą zostać otwarte już od najbliższego poniedziałku. – Jeśli tendencja spadkowa się utrwali, od poniedziałku dzieci wrócą do przedszkoli. Potem wracać do nauki stacjonarnej mają kolejne roczniki uczniów – mówił w RMF FM.

Resort przygotował także alternatywny scenariusz, w którym do szkół wracają wszyscy uczniowie – w trybie hybrydowym.

„Te ambitne plany ministra nauki mogą zostać jednak szybko pokrzyżowane. Z naszych informacji wynika, że Rada Medyczna bardzo ostrożnie podchodzi do otwarcia już teraz szkół nawet dla najmłodszych dzieci z klas 1–3. Ostateczną decyzję podejmie i tak premier Mateusz Morawiecki, który dobrze wie, że jeśli się za bardzo pośpieszy z którąś z decyzji o znoszeniu obostrzeń, wówczas cena za ten błąd może być ogromna, nie tylko ta polityczna, ale ta, którą możemy zapłacić wszyscy jako społeczeństwo” – studzi zapał Czarnka Onet.

Źródła: Onet/RMF FM/rp.pl/nczas.com

REKLAMA