Janusz Korwin-Mikke przedstawia na Facebooku relację z jednej z sejmowych komisji. Poseł Konfederacji przypomina przy okazji kilka podstawowych zasad.
– Jak to był orzekł piekłoszczyk Karol Marx: „Po to, by wprowadzić socjalizm, wystarcza zaprowadzić d***krację” – zaczyna Korwin-Mikke. Następnie przechodzi do relacji z jednej z sejmowych komisji.
– Właśnie jakaś „grupa społeczna” domaga się objęcia jej jakimś przywilejem socjalnym… – relacjonuje. Jak dodaje, jest to obojętne, o jaką grupę społeczną chodzi.
– Mogliby to być np. mańkuci. Mańkut ma dźwignię zmiany biegów w samochodzie ze złej strony, musi kupować specjalne nożyczki, a nawet noże. Summa summarum grupa domaga się miesięcznej rekompensaty w wysokości np. 400 zł – opisuje.
Korwin-Mikke podkreśla, iż żaden poseł nie ma odwagi, by sprzeciwić się takiemu rozwiązaniu. – Zyskałby długoletnią nienawiść 10% elektoratu. Natomiast reszta, która zostanie okradziona na 50 zł, nie przywiązuje do tego wagi – ba: w ogóle tego nie zauważy.
– Więcej: gdy usłyszy posła, który się temu sprzeciwia, myśli: „Obrzydliwe skąpiradło. Kuleję na prawą nogę, jak wystąpimy o rekompensatę dla kulasów, to on też będzie przeciwko” – pisze polityk.
– Więc posłowie wyłażą ze skóry, by przekonać wszystkich, że są za „sprawiedliwością społeczną”. I tak będzie za każdym razem – tak długo, aż już WSZYSCY będą otrzymywali jakieś zasiłki społeczne – podkreśla Korwin-Mikke.
Na koniec, poseł Konfederacji, że kolejnym krokiem będzie – jak to w socjalizmie – bohaterskie pokonywanie trudności, które socjalistyczne rozwiązania stworzyły.