Szara strefa gotowa na majówkę. „Wszystko jest zarezerwowane. Bawimy się w ciuciubabkę”

Pokój w hotelu - zdjęcie ilustracyjne. / foto: Wikimedia, autor: William Warby
REKLAMA

Podczas konferencji prasowej dowiedzieliśmy się, że obostrzenia dotyczące działalności hoteli i restauracji zostają przedłużone do końca majówki (3 maja). To jednak nie zniechęca hotelarzy, którzy już szykują się na przyjęcie gości.

Po kolejnych wyrokach sądów administracyjnych coraz więcej przedsiębiorców otwiera swe biznesy. Decydują się na to właściciele restauracji, czy siłowni, ale ze szczególnym buntem wobec władzy możemy mieć do czynienia w przypadku hoteli.

„Bawimy się w ciuciubabkę”

W środę minister zdrowia poinformował, że do 3 maja nie będzie możliwe prowadzenie działalności hoteli i obiektów noclegowych. Jednak jak donosi Radio Zet „hotelarze nie ukrywają, że w długi majowy weekend będzie działać szara strefa”.

REKLAMA

Podobne informacje przekazał prezes Warszawskich Lekarzy Rodzinnych dr Michał Sutkowski, który odniósł się właśnie do przedłużenia restrykcji dotyczących hoteli.

Wydaje się to słuszne, ale z drugiej strony pozwoliłem sobie dla celów doświadczenia sprawdzić, jak wygląda baza hotelowa na Mazurach, nad morzem – wszystko jest zarezerwowane na majówkę – powiedział Sutkowski.

Ocenił, że „w dalszym ciągu bawimy się w ciuciubabkę”. Dodał, że otwarcie niektórych pensjonatów jest dla niego niezrozumiałe, bo w ten sposób działa się wbrew m.in. systemowi ochrony zdrowia i zdrowiu publicznemu.

„Szara strefa działa”

– Właściciele hoteli i pensjonatów nie zamierzają już bezczynnie czekać – czytamy na radiozet.pl. Kilka miesięcy zamknięcia w domach i pierwsze oznaki ciepłych miesięcy sprawiają, że zainteresowanie wyjazdami będzie raczej spore.

Takiego zdania jest między innymi Marek Łuczyński, prezes Polskiej Izby Hotelarzy. – Polacy wyjadą za granicę, bo przecież wiele krajów przyjmuje turystów, lub spędzą majówkę w kraju, bo szara strefa działa. Są kwatery prywatne, które potajemnie będą przyjmować gości – mówi.

Widzę, że my, czyli branża hotelarska, restauracyjna, jesteśmy przez rząd traktowani „szczególnie”. Można odnieść wrażenie, że jesteśmy winowajcami całej pandemii. W dodatku będziemy pewnie odmrażani na samym końcu, bo przecież przedstawiciele rady medycznej przy KPRM uważają, że hotele nie są nikomu potrzebne – dodaje Łuczyński.

W jego ocenie lockdown jest papierowy i niezgodny z prawem, a ludzie coraz mniej chętnie przestrzegają koronarestryckji. Obecną sytuację określił „paranoiczną i pełną hipokryzji ze strony rządu”.

Jak podkreśla wiele hoteli otworzyłoby się już teraz, gdyby nie groźba utraty środków z tzw. tarczy antykryzysowej, którą nazwał „pseudopomocą”. – Za chwilę jednak może im wyjść z wyliczeń, że lepiej otworzyć biznes niż czekać na subwencję – mówi.

Źródło: PAP/radiozet.pl/gazeta.pl/nczas.com

REKLAMA